Napaść wojsk Putina na Ukrainę półtora roku temu, i ciche wsparcie jego sojusznika Łukaszenki, miały ogromne znaczenie także dla świata sportu. W wielu dyscyplinach sportowcy z Rosji i Białorusi zostali całkowicie wykluczeni z rywalizacji. Gdzieniegdzie udało im się do niej wrócić, zwykle w tych federacjach, gdzie rosyjskie pieniądze wciąż mają spore znaczenie, a tamtejsi oligarchowie posiadają wpływ na władzę. Gdzieniegdzie zaś nie było praktycznie żadnych obostrzeń - choćby w tenisie. Rosjanie i Białorusini mogą grać cały czas, z wyjątkiem zeszłorocznego Wimbledonu, aczkolwiek nie reprezentując formalnie swoich krajów. Są jako zawodnicy "neutralni". Jedynie w rywalizacji zespołowej - Pucharze Davisa, Billie Jean King Cup czy United Cup - ich nie ma. Wygwizdana Kostiuk, wygwizdana Azarenka. Kibice sfrustrowani, nie rozumieli tego zachowania Są za to tenisistki i tenisiści z Ukrainy, choć w sumie rywalizacja na najwyższym poziomie dotyczy właściwie tylko pań. One od początku musiały zmagać się z rywalkami z Rosji - nie podawały im ręki po zakończeniu meczu, co najwyżej dotykały się rakietami. Później nie było i takiego podziękowania - Marta Kostiuk, Anhelina Kalinina i Elina Switolina odmawiały podawania ręki rywalkom z Białorusi i Rosji. Gdy Kostiuk przegrała w Rolandzie Garrosie z Aryną Sabalenką, od razu udała się w kierunku ławki, mimo, że Białorusinka czekała przy siatce. Ukrainka została wybuczana i wygwizdana. - Nie spodziewałam się tego. Nie mam na to żadnej odpowiedzi, ale szczerze mówiąc, ci ludzie powinni się wstydzić - komentowała po meczu. Sabalenka zaś wiedziała, że jej rywalka nie podejdzie do siatki, ale sama i tak się tam udała. Co innego było w Wimbledonie, gdy w czwartej rundzie wpadły na siebie Elina Switolina i była liderka rankingu WTA Wiktoria Azarenka. Po morderczym boju - 11:9 w super tie-breaku trzeciego seta! - wygrała Ukrainka, która później wyeliminowała też Igę Świątek i doszła do półfinału. Wtedy obie udały się od razu w kierunku swoich ławek, było jasne, że i tak nie podadzą sobie ręki, co Azarenka zaakceptowała. Tyle że opuszczając obiekt, Białorusinka została wygwizdana. I wtedy podniosła ręce do góry, jakby uderzając pięścią o pięść. Miało to sugerować kibicom, by się od niej odczepili. Podobnych sytuacji było sporo, choć niektóre zawodniczki z Rosji rozumieją postawę rywalek i ją akceptują. Jak choćby Daria Kasatkina, która sama - z uwagi na swoją orientację i poglądy - ma problemy w kraju Putina. Gdy przegrała ze Switoliną we French Open, pokazała kciuk w kierunku rywalki, popierając jej zachowanie. I... została wygwizdana. Ukrainka i Białorusinka mówiły jednym głosem. WTA odpowiedziało w "dyplomatyczny sposób" Już podczas Wimbledonu, po zajściu z Azarenką, Switolina powiedziała: stop. To właśnie wtedy zaapelowała do władz tenisowych organizacji: Władze WTA też dość szybko zareagowały, wydały komunikat, ale bardzo lakoniczny - nie rozwiązujący sprawy. Oświadczenie podkreślające, że to "osobista decyzja ukraińskich sportowców", którą "WTA szanuje", zarazem chwalące "najlepszych kibiców na świecie" i dziękujące im za "zrozumienie i szacunek dla sportowców". Typowa nowomowa nie mająca większego znaczenia. Podobne zdanie jak Switolina miała zaś nawet Sabalenka, ona też chciała stanowczej reakcji. "Zgadzam się z Eliną, że konieczne jest wydanie oświadczenia, że nie będzie uścisku dłoni. A zawodniczki będą mogły opuścić boisko bez nienawiści. To by pomogło, jeśli kibice mieliby świadomość, że nie podamy sobie dłoni - mówiła. I gdy wydawało się, że nie będzie żadnego przełomu w tej sprawie, on nagle nastąpił. Zaskoczenie w Czechach, Rosjanin startuje w Libercu. W Moskwie nie będą zadowoleni po jego decyzji Ważne słowa Eliny Switoliny. Dostała zapewnienie od samego szefa WTA Dziś w Waszyngtonie rozpoczyna się główna część pierwszego ważnego turnieju na kortach twardych - WTA 500. Zawody mają bardzo mocną obsadę, 35. dziś na świecie Rosjanka Anna Blinkowa musiała grać w eliminacjach. Po losowaniu okazało się, że w pierwszej rundzie hitowym starciem będzie pojedynek Switoliny i Azarenki, czyli rewanż za Wimbledon. Ukrainka na przedmeczowej konferencji powiedziała, że rozmawiała wcześniej z szefem WTA Stevem Simonem i otrzymała od niego ważną informację. Mecz Azarenka - Switolina zacznie się o godz. 1 w nocy z poniedziałku na wtorek polskiego czasu. Zwyciężczyni w kolejnej rundzie zmierzy się albo z Belgijką Elise Mertens, albo z... Rosjanką Darią Kasatkiną.