W pierwszym meczu półfinałowym turnieju BNP Paribas Warsaw Open mierzyły się Tatjana Maria i Laura Siegemund. Pewne było więc, że w finale w niedzielę zobaczymy reprezentantkę Niemiec. Obie tenisistki między sobą musiały rozstrzygnąć, która z nich stanie przed szansą na wygranie tytułu i dodanie kilkuset punktów w najnowszym notowaniu rankingu WTA. Przed pierwszym odbiciem nietrudno było wskazać faworytkę tego starcia. Tą była wyżej notowana Maria. Przesłanek za tym, że to ta Niemka powinna ten mecz wygrać, było wiele. Pierwszą i podstawową fakt, że Siegemund niespełna trzy godziny wcześniej zakończyła swój trwający ponad trzy godziny mecz ćwierćfinałowy. Gdy weźmiemy pod uwagę, że turniej rozgrywał się w temperaturze około 30 stopni i pełnym słońcu, nietrudno było wyobrazić sobie, jak zmęczona była Siegemund. Absolutnie niecodzienna sytuacja Igi Świątek. Co zrobi Polka? Początek pierwszego seta zdawał się potwierdzać przypuszczenia, że to Maria powinna z tego meczu wyjść zwycięsko. Wyżej notowana z Niemek szybko wyszła na prowadzenie z przełamaniem. Siegemund jednak nie miała zamiaru rzucić ręcznikiem i mimo, że mowa ciała wcale na to nie wskazywała, na korcie pokazywała olbrzymią wolę walki. Dzięki temu udało jej się doprowadzić do stanu 5:5. Na więcej w tej partii Maria jej nie pozwoliła i wygrała 7:5, wychodząc na prowadzenie 1:0 w całym meczu. Trudno racjonalnie wytłumaczyć, jakim cudem Siegemund była w stanie podnieść się po takim ciosie. Niemka na korcie wyglądała już, jakby miała dość, a mimo tego stawiała opór. Co więcej, potrafiła zdecydowanie podnieść swój poziom gry w drugim secie i mimo blisko sześciu godzin gry w na korcie centralnym w sobotę, wygrać tę partię 6:4. Zniecierpliwieni kibice na arenie Legii musieli na występ Igi Świątek jeszcze poczekać, a Siegemund przedłużyła swoje szanse na grę o tytuł w niedzielnym finale. Iga Świątek poznała kolejną rywalkę. To z nią zmierzy się w półfinale Trzecia partia była zdecydowanie najbardziej wyrównana. Obie tenisistki wygrywały po kolei swoje gemy serwisowe, choć nie zawsze bez problemów. Ostatecznie do zwycięstwa w tym secie, a w konsekwencji także całym meczu wystarczyło jedno przełamanie, które zdobyła Laura Siegemund w ostatnim gemie meczu. Niemka po spędzeniu ponad sześciu i pół godziny na korcie centralnym jednego dnia awansowała do finału warszawskiej imprezy. Z kortów w Warszawie, Rafał Sierhej InteriaSport