Niepowodzenia w Rolandzie Garrosie, a także turniejach na trawie poprzedzających Wimbledon wyraźnie podrażnił ambicje Jeleny Ostapenko. Łotyszka rozpoczęła zmagania na kortach w Londynie "z wysokiego C", eliminując w pierwszej rundzie Alję Tomljanović 6:1, 6:2 po nieco ponad godzinie. Pokaz siły był jednocześnie sygnałem dla faworytek - musicie się ze mną liczyć. Wcale nie gorzej 27-latka pokazała się w spotkaniu drugiej rundy, gdzie jej rywalką była Ukrainka Daria Snigur. O ile w pierwszym secie mogliśmy jeszcze mówić o w miarę wyrównanej rywalizacji, o tyle w drugim Ostapenko zrobiła wszystko, by jak najszybciej przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Całkowicie zdominowała rywalkę i triumfowała do zera, "wypiekając" pierwszego od dłuższego czasu "bajgla". Pokaz siły w pierwszym secie. Jelena Ostapenko bez litości dla Amerykanki Piorunujące wrażenie Łotyszka robiła także w pierwszym secie pojedynku 3. rundy Wimbledonu. Los zetknął ją z Bernardą Perą, dla której był to i tak już historyczny występ na kortach w stolicy Anglii. Amerykanka nigdy wcześniej nie dotarła dalej, aniżeli pierwsza runda. Zapowiadało się, że tym razem zatrzyma się na trzeciej. 14. rakieta świata narzuciła od początku wysokie tempo i agresywnie posyłała kolejne piłki. Pera miała wyraźny problem z returnem, ale jej prawdziwą piętą achillesową była gra przy siatce. Każda "stykowa" wymiana kończyła się na korzyść Jeleny Ostapenko. Tym samym w niecałe 30 minut rozbiła rywalkę 6:1 i zapowiadało się, że kolejny raz szybko rozstrzygnie spotkanie na swoją korzyść. Bardzo smutna wiadomość z Wimbledonu, mistrzyni US Open podjęła decyzję. To definitywny koniec Krótki zryw Pery nie wystarczył. Ostapenko czeka już na Igę Świątek Pera w przeciwieństwie do Tomljanović, czy Snigur nie podłamała się niepowodzeniem i świetnie rozpoczęła drugą partię. Zaczęła od przełamania rywalki, dołożyła kolejnego gema z serwisu i wyszła na prowadzenie 2:0. Podrażniło to jedynie 27-latkę. Od tego momentu Ostapenko znów zaczęła seryjnie wygrywać kolejne gemy i nie tylko wyrównała, ale wyszła na prowadzenie 4:2. Niedługo później byliśmy świadkami dość kuriozalnej sytuacji. Ostapenko przy własnym podaniu zaczęła grać mocno niedbale, dzięki czemu Amerykanka wyszła na prowadzenie 40:0. Kolejny punkt powędrował na konto Łotyszki, ale gema nie udało już jej się uratować i tym samym przegrała swoje podanie już drugi raz. 29-latka nie poszła za ciosem i nie wykorzystała słabszego momentu rywalki. Ostapenko wystarczyły dwa break pointy, żeby po raz trzeci przełamać starszą rywalkę i wyjść na prowadzenie 5:3. I tym samym podawała na zwycięstwo w spotkaniu 3. rundy Wimbledonu. Tym razem nie pozwoliła już "wynikowi uciec". Triumf 6:1, 6:3 był w pełni zasłużony. Polka zagra o tytuł, Angelique Kerber już za nią. Trzykrotna finalistka Szlemów pokonana Tym samym "zmora" czeka już z niecierpliwością na rozstrzygnięcie spotkania Igi Świątek z Julią Putincewą. Wygrana z tej pary zagra w 4. rundzie właśnie z Łotyszką. Do tej pory raszynianka mierzyła się z nią czterokrotnie i nigdy nie udało jej się triumfować. Z żadną rywalką nie ma tak fatalnego bilansu, jak z Ostapenko.