Qinwen Zheng i Amanda Anisimova przyleciały do Nowego Jorku opromienione sukcesami, jakie stały się ich udziałem w ostatnich tygodniach. Chinka zdobyła złoty igrzysk olimpijskich w Paryżu, pokonując po drodze m.in. Igę Świątek. Z kolei Amerykanka zaliczyła świetny start podczas WTA 1000 w Toronto. Dotarła do finału, gdzie uległa Jessice Peguli. Wcześniej zdołała jednak po raz piąty w swojej karierze pokonać Arynę Sabalenkę, dzięki czemu ma na ten moment efektowny bilans 5-2 w bezpośrednich starciach z Białorusinką. Nie dość, że Zheng i Anisimova trafiły na siebie w pierwszej rundzie US Open, dzięki czemu otrzymaliśmy znakomity zestaw już na otwarcie nowojorskich zmagań, to w dodatku obie wylądowały w ćwiartce tenisistki z Mińska. Stało się zatem jasne, że już jedna z nich przestanie widnieć w gronie potencjalnych rywalek 26-latki w dalszej fazie rozgrywek. Trzy sety w meczu Zheng - Anisimova. Emocje w hicie pierwszej rundy US Open Chinka miała ogromne problemy w swoim pierwszym gemie serwisowym, niewiele trafiała pierwszym podaniem. W związku z tym pojawiły się trzy break pointy dla Amerykanki na 2:0. Zheng zdołała jednak wyjść z opresji, przy ostatniej okazji miała trochę szczęścia. Po zaciętej końcówce wyrównała na 1:1. Kilka minut później Amanda dopięła już swego i potwierdziła przewagę na korcie. Przełamała Qinwen, a później utrzymała serwis i wyszła na 4:1. Anisimova nie zamierzała się zatrzymywać. Cały czas nacierała, wywierała presję. A przeciwniczka nie nadążała, była spóźniona do uderzeń. W konsekwencji doszło do kolejnego breaka i przy stanie 5:1 Amerykanka podawała po zwycięstwo w pierwszej odsłonie spotkania. W tym momencie wyraźnie się rozluźniła i straciła serwis bez wygranego punktu. Po zmianie stron dostała dwie okazje na skończenie seta po tym, jak miała 40-15 przy podaniu rywalki. Nie wykorzystała jednak szans i zaczęło się robić coraz ciekawiej. Amerykanka straciła pewność w uderzeniach i po chwili nie miała już żadnej przewagi przełamania. Zheng serwowała na 5:5, prowadziła już 30-15. Nie zdołała wyrównać rezultatu. Ostatnie trzy akcje trafiły na konto Anisimovej, która zamknęła partię wynikiem 6:4. Druga odsłona przebiegała już inaczej. Mistrzyni olimpijska wyraźnie podniosła skuteczność serwisu, pojawiło się sporo asów. Dzięki temu dotrzymywała kroku Amandzie i w końcu udało jej się wywrzeć presję na przeciwniczce. Wywalczyła breaka w piątym gemie, a chwilę później mogła prowadzić już 5:2 z podwójnym przełamaniem. Nie zdołała jednak wykorzystać żadnej z czterech okazji i Amerykanka przedłużyła jeszcze swoje nadzieje na sukces w drugiej partii. Chinka nie dopuściła do odrobienia straty. Wygrała 6:4 i dostaliśmy decydującego seta. Problemy Amerykanki pogłębiały się z każdą minutą, a Chinka nie zamierzała się zatrzymywać. Przewaga Zheng na początku rozstrzygającej odsłony rosła w błyskawicznym tempie. Zrobiło się 3:0 z podwójnym przełamaniem. Po zmianie stron Anisimova, która wcześniej wyglądała już na zrezygnowaną, rozluźniła się i zaczęła nacierać. Wykorzystała słabszy moment Qinwen, złapała kontakt doprowadzając do stanu 3:2. Złota medalistka z Paryża odpadła jednak atak i odzyskała kontrolę nad wydarzeniami. Ostatecznie wygrała 4:6, 6:4, 6:2 i zameldowała się w drugiej rundzie, gdzie zagra z Eriką Andriejewą. Zmagania w Nowym Jorku potrwają do 8 września. Najważniejsze informacje dotyczące turnieju można znaleźć w specjalnej zakładce na stronie Interii.