Magda Linette przez lata była polską rakietą numer dwa - najpierw za plecami Agnieszki Radwańskiej, później zaś Igi Świątek. Gdy krakowianka kończyła karierę we wrześniu 2018 roku, była klasyfikowana o kilka pozycji wyżej od swojej koleżanki z reprezentacji Polski. W czerwcu 2019 roku przed Linette wskoczyła już raszynianka, ale poznanianka wkrótce odbiła "jedynkę" w kraju. I do jesiennego Rolanda Garrosa w pandemicznym roku 2020 roku to ona była najwyżej notowaną Polką. Historyczny sukces nastoletniej Igi Świątek wszystko jednak zmienił - od ponad trzech lat nie ma w tej klasyfikacji żadnych wątpliwości. Australian Open wywrócił "polską" klasyfikacje w rankingu WTA. Magdalena Fręch wyprzedziła Magdę Linette Przez ostatni rok spory postęp zrobiła jednak Magdalena Fręch - łodzianka na początku poprzedniego roku walczyła, by wbić się do czołowej setki rankingu, jeździła po wielkich turniejach, grała w eliminacjach. I niemal z każdym miesiącem czyniła progres - to w czasie, gdy Linette zajmowała nawet miejsce w TOP 20. Przełom nastąpiła w tegorocznym Australian Open. Poznanianka broniła wielu punktów za zeszłoroczny półfinał, a przegrała już pierwsze starcie: z Caroline Wozniacki. Mało tego, odpuściła walkę z powodu kontuzji, która, na szczęście, nie okazała się tak poważna. Fręch zaś w Melbourne zagrała życiowy turniej, sprawiła jedną sensację, wygrywając z Caroline Garcią, pokonała też dwie inne zawodniczki, dopiero w czwartej rundzie nie sprostała Coco Gauff. I po tym turnieju doszło w rankingu WTA do klasycznej mijanki: to Fręch znalazła się dokładnie 50 miejsc za Igą Świątek - na 51. pozycji. Tuż przed Magdą Linette, która spadła do szóstej dziesiątki rankingu. Tak było przez dwa poprzednie tygodnie, tak jest w obecnym, ale tak już nie będzie w kolejnym. Fręch i Linette grały w tym samym czasie. Łodziance kort centralny w Dosze nie przyniósł szczęścia Zgłoszenia do poszczególnych turniejów następują kilka tygodni przed ich rozpoczęciem, na liście startowej w Dosze obowiązywał więc ranking jeszcze sprzed Australian Open. To dlatego Linette znalazła się od razu w turnieju głównym, Fręch zaś musiała przebijać się przez kwalifikacje. Wygrała jednak dwa mecze, dostała już za to 30 punktów, miała minimalną przewagę nad poznanianką. I to ona jako pierwsza wyszła w poniedziałek na kort do starcia z Wiktorią Azarenką. Z utytułowaną Białorusinką, byłą liderką rankingu WTA, stoczyła zacięty pojedynek, po przegranym 3:6 pierwszym secie, odwróciła losy w drugim, ze stanu 1:3 do 6:3. I może żałować zmarnowanych sześciu break pointów w decydującej partii, a także jedynego przełamania na sam koniec na korzyść rywalki. Azarenka awansowała dalej. Co za sceny po meczu Magdy Linette. Polka otrzymała wyjątkowy prezent Kilkanaście minut wcześniej zakończyło się spotkanie Magdy Linette - ona z kolei pokonała niżej notowaną od siebie Japonkę Nao Hibino 6:1, 6:4. Gdy zaś ostatnią piłkę przegrała Fręch, wszystko stało się jasne - w najbliższy poniedziałek dojdzie do powrotnej zmiany na pozycji polskiej rakiety numer dwa. Mało tego, Linette ma szansę na powrót do TOP 50 listy WTA. Finalistka Australian Open na drodze poznanianki. Linette wie, jak smakuje pokonanie tej tenisistki Magda Linette ma w tej chwili już 1220 punktów, Magdalena Fręch - 1190. Poznanianka może swój dorobek powiększyć, każde kolejne zwycięstwo w Katarze będzie oznaczało coraz bardziej okazałą zdobycz. Tyle że i skala trudności staje się większa. O awans do trzeciej rundy poznanianka stoczy pojedynek z rozstawioną z piątką Chinką Qinwen Zheng. To zaś rewelacja tegorocznego Australian Open, tak samo, jak Linette była nią w zeszłym roku. 21-letnia tenisistka doszła w Melbourne do finału, tam nie sprostała Arynie Sabalence (3:6, 2:6). W ogóle w tym sezonie ma świetny bilans: osiem zwycięstw i dwie porażki. Drugą zawodniczką, która znalazła na nią sposób, była Iga Świątek. W United Cup w Perth Polka wygrała 6:2, 6:3. Linette zaś raz już z nią wygrała - dwa lata temu w Miami, gdy w rankingu WTA znajdowały się blisko siebie.