Dick Savitt, jako drugi Amerykanin w historii, po Donie Budge'u, wygrał w jednym sezonie Australian Open i Wimbledon - stało się to w 1951 roku. Tej sztuki dokonali jeszcze tylko Jimmy Connors i Pete Sampras. Rok później, po wygraniu halowych mistrzostw USA, w wieku 25 lat, zakończył profesjonalną karierę. Nie zdradził powodu, dlaczego podjął taką decyzję. - Nigdy o tym nie mówił, a miał szczęście, bo odnosił też sukcesy w biznesie. Działał w przemyśle naftowym, a później był maklerem giełdowym - mówił jego syn Bob w rozmowie z "Washington Post". Dick Savitt skończył karierę i zajął się biznesem. Wrócił na kort i... zaskoczył wszystkich Savitt grę w tenisa i regularne treningi łączył ze studiami, a gdy je skończył, zaczął odnosić największe sukcesy w karierze. Jeszcze tego samego roku dostał się do finału US Open, w następnym ruszył w świat. Wygrał zmagania w Australii i Anglii, w Paryżu zameldował się w ćwierćfinale, a Nowym Jorku - w półfinale. Podobnie obiecujący był kolejny sezon (jeden półfinał i cztery ćwierćfinały), Savitt był też numerem dwa w światowym rankingu. W Paryżu rok po roku dotarł do finału turnieju deblowego. - Nie sądzę, by ktokolwiek kochał tenis tak bardzo, jak mój tata. Uwielbiał tę grę, bardzo ją szanował i lubił patrzeć, jak przez te lata poprawiała się jakość - mówił Bob Savitt. Po trzech latach przerwy wrócił na kort, ale nie trenował już regularnie i nie miał szkoleniowca. Mimo to... dwa razy został mistrzem Stanów Zjednoczonych i dwukrotnie przebił się do ćwierćfinału US Open! Poza kraj już jednak na turnieje nie wyjeżdżał. W 1976 roku Dick Savitt został członkiem Międzynarodowej Tenisowej Galerii Sławy. - Chodził na US Open każdego dnia i każdej nocy niemal przez całe swoje dorosłe życie, bez dwóch ostatnich lat, gdy pogorszył się stan zdrowia - mówił w Washington Post syn zmarłego legendarnego tenisisty.