Jak dotąd największym sukcesem Chinki było dojście do finału tegorocznego Australian Open. Zheng przegrała w nim z Aryną Sabalenką. Po wygranej w igrzyskach ma apetyt na wygraną także w US Open. W tej chwili widać, że rozgrywa sezon życia. Qinwen Zheng tak została powitana w Chinach Zheng spełniła jedno ze swoich wielkich marzeń i zdobyła złoty medal igrzysk olimpijskich w Paryżu. W półfinale pokonała Igę Świątek, a w finale - Donnę Vekić, z którą teraz zagra w IV rundzie US Open. Okaże się, czy będzie w stanie pokazać tak samo dobrą dyspozycję jak w trakcie walki na kortach Rolanda Garrosa. Na konferencji prasowej po wygranej nad Jule Niemeier Chinka opowiedziała o tym, jak wyglądał jej powrót do kraju. Okazało się, że zyskała ogromną rozpoznawalność i musiała nawet zacząć ukrywać się przed rozpoznającymi ją fanami. "Pamiętam, że kiedy wróciłam na ulice Chin, musiałam założyć czapkę, bo jeśli ktoś by mnie rozpoznał, od razu pojawiłoby się mnóstwo ludzi, którzy podeszliby i poprosili o mój podpis" - tłumaczyła. To nie był jednak jedyny sygnał zyskanej rozpoznawalności. Qinwen Zheng zatrzymana na lotnisku "Zanim wyjechałam na lotnisko, byłam tam do 1 w nocy, podpisując przez godzinę autografy wszystkim zgromadzonym Chińczykom. Nie mogłam im odmówić, bo to były dzieci. Tak, to bardzo dużo uwagi. Zdaję sobie sprawę, że muszę zachowywać się właściwie, odpowiedzialniej" - opowiadała tenisistka. Teraz przed nią trudne spotkania, ale też wielka szansa na to, by jeszcze dokręcić swój najlepszy sezon w karierze. Chinka leci jak na skrzydłach przez kolejne etapy Wielkiego Szlema i zdaje się, że prędko się nie zatrzyma.