Zheng Qinwen musiała uznać wyższość Igi Świątek w 1/8 finału turnieju Rolanda Garrosa. Polka, po trzysetowej walce, mogła wysoko unieść rakietę w geście triumfu. Jej zwycięstwo nad Chinką oznacza nie tylko grę w dalszym etapie rozgrywek, ale także kontynuację wspaniałej serii. Tenisistka numer jeden w notowaniu WTA wygrała 32. mecz z rzędu i wyrównała wynik Justine Henin oraz zbliżyła się do rekordu ustanowionego przez Serenę Williams (34 wygrane spotkania). Po pojedynku ze Świątek Qinwen przyznała, że w nie była w najlepszej dyspozycji. "Ból brzucha spowodowany okresem był zbyt duży. To kwestia kobiecych spraw. Zawsze źle się czuję pierwszego dnia okresu, bardzo mnie boli. Chciałabym być mężczyzną na korcie" - wyjaśniła i raz jeszcze podkreśliła, że ból miesiączkowy skutecznie uniemożliwił jej walkę z polską gwiazdą. O komentarz do jej słów poproszono Igę. "Grzeszna przyjemność" pomogła Idze Świątek awansować do ćwierćfinału Iga Świątek komentuje problemy Zheng Qinwen. "Znam to uczucie" Mimo problemów Chinki Świątek wcale nie miała łatwej przeprawy. "Nie byłam zadowolona, że set mi uciekł i nie wygrałam go 6:3. Najważniejsze jest czerpać z tego pozytywy. Dawno nie miałam takiej sytuacji. To zimny prysznic" - zdradziła po spotkaniu. Przyznała też, że nie miała pojęcia o kłopotach rywalki, ale całkowicie ją rozumie, ponieważ zna to uczucie. Zdaniem polskiej tenisistki ważne jest, aby jakoś sobie radzić w takich sytuacjach i ona wypracowała pewien skuteczny sposób. "W tym sezonie czuję, że jest z tym o wiele lepiej. W zeszłym roku sama też mówiłam o PMS-ie. Nie jest to łatwe, ale to cecha kobiecego tenisa. Cieszę się, że Zheng jest taka szczera, bo niewiele dziewczyn odważyłoby się o tym powiedzieć" - stwierdziła. Niesamowita reakcja Igi Świątek. Emocje znowu dały o sobie znać