Sporo zamieszania było już z godziną rozpoczęcia spotkania. Na sobotę zaplanowano finały singla i debla pań, a także półfinały panów. Mecze męskiego turnieju, podobnie jak wiele innych w czasie całego turnieju, były przerwane przez deszcz, finalnie więc Jelena Rybakina i Anhelina Kalinina pojawiły się na korcie bardzo późno. Komentatorzy zauważali, że organizatorzy wpadli we własną pułapkę, bo niektórzy półfinaliści otrzymali dwa dni przerwy między swoimi meczami w ćwierćfinale i półfinale. Później tego czasu zwyczajnie zabrakło. Dodatkowo fani znów głośno narzekali na ceny biletów. Chcesz obejrzeć grę Igi Świątek z bliska? Musisz słono zapłacić. I to niejedyny problem WTA Rzym. Kompromitacja organizatorów w trakcie ceremonii rozdania nagród Sam mecz zakończył się przedwcześnie, bo Kalinina była zmuszona do skreczu na początku drugiego seta. To był więc już drugi mecz wygrany przez Rybakinę w ten sposób, po wyeliminowaniu Igi Świątek w ćwierćfinale. Prawdziwe "show" w wykonaniu organizatorów miało jednak dopiero przyjść w trakcie ceremonii rozdania nagród. Tam już nie zgadzało się kompletnie nic, łącznie z najbardziej podstawowymi rzeczami, wydawałoby się, że niezbędnymi przy okazji organizacji takiego wydarzenia. Najwidoczniej nie dla wszystkich. Fani wstrząśnięci doniesieniami o rywalce Świątek. "Ktoś musi jej nienawidzić" Całość opisałą Joanna Sakowicz-Kostecka, komentatorka i tenisowa ekspertka stacji "Canal+", dla której relacjonowała turniej bezpośrednio z Rzymu. Nie zostawiła ona na organizatorach sichej nutki, punktując każde ich błędne zachowanie. A było co punktować. Afera z niedawną rywalką Igi Świątek coraz większa. Są nowe dowody Całość spotkała się z okropnym buczeniem ze strony kibiców, którzy postanowili w pełni wyrzucić swoją frustrację na działaczy. W tym wszystkim najbardziej szkoda samych zawodniczek, które były widocznie zakłopotane tym co się działo dookoła nich, z pewnością odczuwając spory dyskomfort. Uwag do organizatorów turnieju od początku było jednak dużo więcej. Stanislas Wawrinka mówił o "najgorszym serwisie transportowym", a na własnej skórze o bardzo błędnym planowaniu meczów przekonał się Alexander Zverev, zmuszony do gry w dwóch spotkaniach jednego dnia. Ostatnim akcentem rywalizacji w Wiecznym Mieście będzie singlowy finał panów. Danił Miedwiediew w niedzielę zagra w nim z Holgerem Rune.