4 czerwca w Paryżu zmierzyła się ze sobą w deblu para czesko-hiszpańska Marie Bouzkova/ Sara Sorribes Tormo i duet japońsko-indonezyjski Miyu Kato/ Aldila Sutjiadi. W pierwszym secie górą były zawodniczki pochodzące z Europy, natomiast później znacznie lepiej radziły sobie Azjatki. Niestety, niedane było im dokończyć to spotkanie. Wówczas wydarzył się przykry incydent. Reprezentantka Kraju Kwitnącej Wiśni wywołała niemałą aferę. Zawodniczka chciała podbić piłkę do osoby obsługującej kort. Niestety dziewczynka nie była na to przygotowana i w efekcie została uderzona piłką w szyję. Dziewczynka zalała się łzami, a supervisor podjął decyzję o zdyskwalifikowaniu Azjatek. Jeszcze tego samego dnia Japonka zabrała głos w mediach społecznościowych i przeprosiła za swoje zachowanie. "Chciałabym szczerze przeprosić dziewczynkę od podawania piłek, moją partnerkę oraz kibiców za dzisiejszy nieszczęśliwy wypadek. To było całkowicie niezamierzone. W rezultacie zostałam ukarana przez organizatorów Rolanda Garrosa utratą nagrody pieniężnej i wywalczonych punktów. Doceniam wasze nieustające wsparcie" - przekazała Miyu Kato. Traumatyczny wstrząs Sabalenki. Rywalka Świątek nie wytrzymała, polały się łzy Tenisistka zdyskwalifikowana za uderzenie dziewczynki. Mówi, co działo się potem Teraz kiedy od tego niefortunnego wydarzenia mięło kilkanaście dni, 28-letnia tenisistka ponownie zabrała publicznie głos i ujawniła zaskakujące kulisy. Okazuje się, że sędzia i supervisor powiedzieli jej, że byłoby dla niej lepiej, gdyby na korcie za podawanie piłek odpowiedzialni byli chłopcy. Możliwe, że sędzia nawet nie podjął decyzji o dyskwalifikacji, gdyby nie interwencja rywalek, które nie zamierzały być obojętne na ludzką krzywdę. To właśnie duet z Europy wpłynął na losy meczu. Wielki pech Igi Świątek. Polka może być w tarapatach