W Acapulco Zverev nie mógł pogodzić się z przegraną w deblu i po spotkaniu uderzył stanowisko arbitra rakietą, przy okazji trafiając go w stopę. To było w pierwszej rundzie turnieju, w którym występował z Brazylijczykiem Marcelem Melo. Lepsza od nich okazała się brytyjsko-fińska para Lloyd Glasspool - Harri Heliovaara, która zwyciężyła 2:6, 6:4, 10-6. Potem Niemiec przepraszał za swoje zachowanie, w tym także prywatnie sędziego. Zverev już w Meksyku został ukarany grzywną w wysokości 40 000 dolarów. Stracił także nagrodę pieniężną, którą wywalczył w tej imprezie (31 570 dolarów), jak również wszystkie zdobyte punkty rankingowe. Potem ATP postawiło dodatkowo ukarać Niemca grzywną i zawieszeniem, ale pod warunkiem, że w okresie próbnym do 22 lutego 2023 roku, kiedy minie rok od incydentu, gracz nie złamie przepisów. Tenis. Alexander Zverev o brzydkim zachowaniu "Wciąż jest mi głupio, jestem zawstydzony. Chodzenie po szatni nie jest miłym uczuciem. Wszyscy jednak popełniamy błędy. Jestem też człowiekiem i gwarantuję, że już nigdy w życiu tak się nie zachowam. To był zdecydowanie najgorszy moment w moim życiu" - stwierdził numer trzy rankingu ATP, który wystąpi w rozpoczynającym się turnieju w Indian Wells. Tenisista przyznał, że ciężko pracuje, aby poprawić zachowanie. "Wykonuję pracę w zakresie medytacji. Myślę, że w życiu każdego są sytuacje stresowe, w których zdarzają się takie rzeczy. Nie jestem pierwszy, nie będę ostatnim przypadkiem, że coś złego wydarzy się na korcie" - mówił Zverev. Niemiec wie, że to było dla niego ostatnie ostrzeżenie. "Jeśli zrobię to jeszcze raz, to będą mieli prawo mnie wykluczyć - to proste. Jeśli zrobię to jeszcze raz, to znaczy, że nie wyciągnąłem wniosków. Myślę, że każdy zasługuje na drugą szansę" - stwierdził Zverev.