O formie Coco Gauff od zakończenia Australian Open trudno powiedzieć coś dobrego. Amerykanka świetnie prezentowała się na początku stycznia, kapitalnie w United Cup, co potwierdziła okazałym zwycięstwem nad Igą Świątek. A później przyszły fatalne turnieje na Bliskim Wschodzie, przełamania nie było w Sunshine Double, dopiero w Stuttgarcie udało jej się dotrzeć do ćwierćfinału. Ciężko jednak przy tej okazji bić brawa, skoro w Niemczech pokonała jedynie "szczęśliwą przegraną" Ellę Seidel, a już w starciu z Jasmine Paolini wróciły jej stare grzechy. W Madrycie 21-latka też zaczęła fatalnie, od przegranego 0:6 seta z Dajaną Jastremską, ale później było już lepiej. Choć powiedzmy uczciwie - nie mecz z Jastremską, nie późniejszy z Ann Li, ale dopiero ten z Bencic miał być poważniejszym wyzwaniem. Wyciekły kulisy sprzed meczu Świątek. Doszło do spotkania rywalek w szatni Od początku widać było dość duży spokój Amerykanki - serwowała trochę lżej niż niedawno, za to bardziej pracowała nad kierunkami. Nie było więc seryjnych podwójnych błędów, ale dość pewnie wygrywane własne gemy. Rywalka miała zaś większe problemy. WTA Madryt. Spokojna Coco Gauff kontra Belinda Bencic. Amerykanka "odepchnęła" od siebie serwisowe demony Belinda Bencic nie ma bowiem takiej siły, jak czwarta obecnie zawodniczka rankingu WTA, ale potrafi grać bardzo sprytnie, dobrze taktycznie. Umie też wygrywać kluczowe akcje, a przecież rywalizacji na przewagi w jej meczach jest zazwyczaj dość dużo. W poniedziałek na obiekcie Arantxa Sanchez Stadium miała jednak serwisowe problemy, gdy nie trafiała za pierwszym razem. Te drugie podania, krótsze, lżejsze, Amerykanka momentalnie atakowała. Pierwsze break pointy Gauff wywalczyła w czwartym gemie, wtedy jeszcze mistrzyni olimpijska z Tokio się uratowała. Ale w szóstym Bencic znów znalazła się w trudnej sytuacji. Przy pierwszym break poincie Amerykanka "zerwała" uderzenia w dłuższe wymianie, przy drugim wyrzuciła w aut forhend. Ale przyszła trzecia taka piłka - i tym razem potężny błąd popełniła Belinda. Miała wszystkie karty w ręku, wystarczyło zaatakować drajw wolejem pod siatką. Zdecydowała się na skrót, nieudany. I Gauff odskoczyła na 4:2. Wydawało się, że Amerykanka już dość pewnie pójdzie po pierwszego seta, ale za chwilę i jej przytrafił się słabszy gem. Przy stanie 30:30 popełniła jedyny w secie podwójny błąd serwisowy, to ją trochę sparaliżowało. I Szwajcarka nawiązała kontakt, a kilka minut później wyrównała - na 4:4. Ostatecznie to jednak Gauff wygrała tę partię 6:4, po 49 minutach. Wykorzystała gorszy serwis rywalki, dysproporcję tutaj widać było jak na dłoni. Obie popełniły też podobną liczbę niewymuszonych błędów (16 i 17), ale Amerykanka miała aż 15 wnnerów, a Szwajcarka - tylko pięć. Ta przewaga Gauff wynikała właśnie z dobrego serwisu, od razu ustawiała sobie nim kolejne akcje. Jedno przełamanie w drugiej partii, znów na korzyść Coco Gauff. 21-letnia zawodniczka pierwszą ćwierćfinalistką w Madrycie I tak już pozostało w tym spotkaniu. Aby coś zdziałać w meczu ze spokojną, skoncentrowaną Coco, Bencic musiałaby ryzykować przy drugim podaniu. Bo to co oferowała rywalce, było kiepskiej jakości. I właśnie to drugie podanie, kiepskie, zdecydowało o przełamaniu w drugiej partii na 3:1. Bencic zaś irytowała się, widziała, że ćwierćfinał coraz bardziej się oddala. I już niewiele zdołała zrobić. Gauff awansowała do ćwierćfinału, o półfinał we wtorek zagra z Mirrą Andriejewą, która na sąsiednim korcie w tym samym czasie rywalizowała z Julią Starodubcewą. Dotąd grały dwukrotnie, dwa razy wygrywała Amerykanka, ale oba te pojedynki odbyły się w 2023 roku, gdy 16-letnia Rosjanka wchodziła do dorosłego tenisa. W międzyczasie zaś zrobiła ogromny postęp. Niemniej wynik tego starcia będzie bardzo istotny dla Coco. Po awansie do ćwierćfinału traci już tylko 105 punktów w rankingu WTA do Jessiki Peguli, która trzy tygodnie temu zepchnęła ją z trzeciej pozycji. Jeśli 21-letnia Amerykanka zagra w półfinale, wyprzedzi swoją rodaczkę jeszcze przed turniejem w Rzymie.