Przykład Marie najlepiej pokazuje, jaką morderczą drogę trzeba pokonać, aby przebić się w tenisie do światowej czołówki. 32-letni Francuz próbował przez wiele sezonów. Bezskutecznie. Teraz ma nadzieję, że pójdzie mu lepiej. Adrian Mannarino - największy dziwiak w świecie tenisa Był w tenisowym piekle W 2015 roku wydawało się, że na stałe zakończył przygodę w zawodowym tenisie. Miał już dość gry na najniższym poziomie, porażek w pierwszych rundach, przedzierania się do czołówki, nieustannych podróży, słowem pobytu w tenisowym piekle jak często nazywane są turnieje rangi ITF. Przed blisko dziesięciu laty najwyżej był na 228. pozycji. Dwukrotnie wystąpił w kwalifikacjach Wielkiego Szlema. Przegrywał pierwsze mecze. W końcu powiedział więc dość. Nie chciał do końca rozstawać się z tenisem. Grał w regionalnych, bardzo dobrze obsadzonych we Francji, rozgrywkach. Był też trenerem. W końcu wpadł na pomysł, aby nagrywać swoje mecze, treningi, rozmowy o tenisie. Stworzył własny kanał w Youtube. Po latach znów gra w kwalifikacjach Wielkiego Szlema Szło mu dobrze, ale uznał, że pójdzie mu jeszcze lepiej, jeśli wróci do gry na 100 procent i będzie swoją drogę pokazywał na kanale. Dwa lata temu postanowił więc, że spróbuje jeszcze raz. Miał spokój, był doświadczony, wytyczył sobie jasny cel - znów zagrać w Wielkim Szlemie, a jego come back można będą śledzić jego fani. Z miesiąca na miesiąc projekt rósł w oczach. Stał się też popularny w świecie tenisistów, na Roland Garros został sparingpartnerem Novaka Djokovicia. Coraz lepiej radził sobie też w rankingu ATP. Bywało różnie. Na przykład w ubiegłym roku przegrał w drugiej rundzie challengera w Kozerkach niedaleko Grodziska Mazowieckiego. Po miesiącach starań jest dziś na 224. pozycji w rankingu ATP. Wywalczył awans do kwalifikacji Australian Open. Na swoim kanale Marie ma 110 tys. subskrybentów. Projekt kanału finansuje się sam. Ma sponsorów, zatrudnia sześć osób. Mówi, że to jeszcze nie koniec W eliminacjach w Melbourne zagrał na bocznym korcie. Jego rywalem był jego rodak Benoit Paire. Pokonał go 7:6 (8), 6:4. Pierwszy raz w karierze przeszedł pierwszą rundę kwalifikacji Wielkiego Szlema i to w wieku 32 lat. Skalę sukcesu pokazują zarobki. W poprzednim sezonie najwięcej premii otrzymał za półfinał challengera w Porto - 6850 dolarów. Za przejście pierwszej rundy kwalifikacji AO dostał 29 830 dolarów. W czwartek zagra ze Szwajcarem Alexandrem Ritschardem (198. ATP) o finał eliminacji. - Robi się interesująco i zabawnie. Trzeba zrobić wszystko, żeby wspiąć się wyżej. To jeszcze nie koniec - zapowiada.