Linda Noskova była sprawczynią wielkiej sensacji podczas Australian Open. Czeszka przedstawiła się na dobre całemu światu, eliminując w trzeciej rundzie Igę Świątek. 19-latka zaimponowała tym bardziej, że musiała odrabiać w meczu z Polką stratę seta. Mimo tego podołała zadaniu i zakończyła przygodę raszynianki z turniejem w Melbourne. Dla liderki rankingu WTA był dość mocny cios, gdyż przed startem sezonu nie ukrywała, jak bardzo chciałaby wreszcie podnieść puchar dla najlepszej zawodniczki imprezy w stolicy stanu Wiktoria. Ostatecznie Czeszka zakończyła wielkoszlemowe zmagania w Australii na ćwierćfinale, co i tak było jej najlepszym występem w dotychczasowej karierze. Do Paryża przyleciała z nadzieją na poprawę rezultatu sprzed roku. Wówczas została wyeliminowana już na etapie drugiej rundy. Rozstawiona z "27" zawodniczka przeszła pierwszą fazę tegorocznej rywalizacji bez straty seta. W kolejnej przyszedł jednak poważniejszy test, który okazał się oblany przez Noskovą. Rywalką Lindy w meczu o awans do trzeciej rundy Roland Garros była Irina-Camelia Begu, notowana obecnie na 127. pozycji w rankingu WTA. Aktualna pozycja Rumunki może zdawać się jednak myląca, bo to zawodniczka z poważnym stażem w czołowej "100" kobiecego zestawienia. 33-latka nie grała od początku września do niemal końca marca. Teraz odbudowuje swoją lokatę i kolejny krok ku temu postawiła w Paryżu. Linda Noskova nie powtórzy wyczynu z Melbourne. Porażka Czeszki już w drugiej rundzie Pojedynek rozpoczął się znakomicie dla Begu. Szybko wyszła na prowadzenie 4:0, miała potem jeszcze 5:1. Wtedy Czeszka zerwała się do walki. Odrobiła jedno przełamanie, a potem obroniła trzy piłki setowe przy własnym podaniu. W dziesiątym gemie Linda miała już 30-0 przy podaniu Iriny-Camelii, była o dwa punkty od doprowadzenia do stanu 5:5. Ostatnie cztery akcje seta trafiły jednak na konto Rumunki i to 33-latka wygrała premierową partię 6:4. Drugi set rozpoczął się od wygranego gema przez Noskovą, ale potem nastąpiła fantastyczna seria, pięciu wygranych gemów z rzędu przez Begu. Tym razem Rumunka nie dała sobie wydrzeć prowadzenia. Triumfowała 6:4, 6:2 i zameldowała się w trzeciej rundzie Roland Garros. Czeszka zaś musi poczekać jeszcze co najmniej rok na tak udany występ w Paryżu, jak to miało miejsce w Melbourne. A że grać na mączce potrafi, pokazała to już przed trzema laty, gdy wygrywała juniorskie zmagania w stolicy Francji.