Z 2:5 na 7:6. Niebywałe zwroty akcji u Fręch. Niżej notowana czeka na Gauff w ćwierćfinale
Organizatorzy turnieju WTA 1000 w Wuhan przesuwali godzinę rozpoczęcia czwartkowych zmagań na bocznych kortach ze względu na wysoką temperaturę, ale tuż po 8:30 na obiekcie numer 2 w końcu pojawiła się Magdalena Fręch. Nasza reprezentantka stanęła przed szansą na drugi ćwierćfinał z rzędu w tej lokalizacji. Jej dzisiejszą przeciwniczką była Laura Siegemund. Obserwowaliśmy mecz pełen zwrotów akcji. Ostatecznie to niżej notowana Niemka wygrała 6:4, 7:6(2) i już czeka na zwyciężczynię spotkania Coco Gauff - Shaui Zhang.

Magdalena Fręch przystępowała do tegorocznej edycji turnieju WTA 1000 w Wuhan z myślą, że w przypadku porażki w pierwszej rundzie, może wypaść z czołowej "70" rankingu. To dlatego, że 12 miesięcy temu Polka dotarła w tej lokalizacji aż do ćwierćfinału, za co zgromadziła 215 pkt do kobiecego zestawienia. Tenisistka pochodząca z Łodzi trafiła w dodatku na wymagającą drabinkę. Już na "dzień dobry" musiała się zmierzyć z mistrzynią Wimbledonu 2025 w grze podwójnej - Weroniką Kudiermietową. Rosjanka była bliska wyeliminowania naszej reprezentantki. Posiadała kilka szans na 4:1 w trzecim secie, nie wykorzystała żadnej z nich. Ostatnie pięć gemów spotkania powędrowało na konto Fręch. Końcowy wynik brzmiał 6:3, 2:6, 6:3 z perspektywy Magdaleny. Rakieta numer trzy naszego kraju lepiej wytrzymała trudy rywalizacji w upalnych warunkach.
Podobnie ułożyła się sytuacja w kolejnej fazie. Tam również dało się dostrzec, że Polka lepiej znosi batalię przy tak wysokiej temperaturze oraz dużej wilgotności powietrza. Tym razem 27-latka popisała się kapitalnym powrotem w pierwszej partii. Karolina Muchova miała setbola przy stanie 5:3, jednak nie zdołała go wykorzystać. Im dłużej przeciągała się premierowa odsłona, tym bardziej zawiązywała się przewaga Fręch od strony fizycznej. W tie-breaku Czeszka popełniała mnóstwo błędów. Po trzecim gemie drugiej partii tenisistka z Ołomuńca poprosiła o przerwę medyczną, ale nie zdała się ona na zbyt wiele. Kilka minut później Muchova poddała spotkanie, przy stanie 7:6(1), 4:1 z perspektywy Magdaleny.
Dzięki temu przed naszą reprezentantką otworzyła się doskonała szansa, by co najmniej wyrównać swój ubiegłoroczny dorobek z Wuhan i zachować miejsce w okolicach 53. lokaty, na której się obecnie znajduje. Dzisiejszą przeciwniczką Fręch okazała się rewelacja Wimbledonu 2025 - Laura Siegemund. Niemka była o krok od eliminacji Aryny Sabalenki w ćwierćfinale tamtych zmagań. Z kolei w chińskim tysięczniku uporała się w drugiej rundzie z Mirrą Andriejewą. Zawodniczka naszych zachodnich sąsiadów plasuje się obecnie na 57. miejscu, o 4 pozycje niżej od Polki. Nie należy już do najmłodszych tenisistek, 4 marca skończyła 37 lat. Taka wyczerpująca batalia w pełnym słońcu mogła zatem działać na korzyść Magdaleny. Panie początkowo miały ze sobą rywalizować w drugim meczu od godz. 5:00 czasu polskiego na korcie numer 1. Ostatecznie nastąpiły roszady w planie gier ze względu na upał. I spotkanie przeniesiono na obiekt numer 2. Obie zawodniczki pojawiły się na arenie tuż po godz. 8:30 naszego czasu.
WTA Wuhan: Magdalena Fręch kontra Laura Siegemund w trzeciej rundzie
Mecz rozpoczął się od serwisu Fręch. Nasza reprezentantka nieźle otworzyła spotkanie, prowadziła już 40-15 przy własnym serwisie. Wtedy Siegemund wzięła się za odrabianie straty w gemie i wypracowała sobie nawet break pointa. Ostatnie słowo w premierowym rozdaniu należało jednak do Magdaleny. Po zmianie stron Polka próbowała powiększyć swoją przewagę, miała 30-15 przy podaniu Laury. Wtedy Niemka wyszła jeszcze z opresji. W następnych minutach zawiązała się jednak dominacja naszej reprezentantki. W czwartym gemie 27-latka doczekała się pierwszej okazji na przełamanie i od razu ją wykorzystała, zagrywając przeciwko nogom rywalki. Potem wróciła ze stanu 0-30 przy własnym serwisie i zrobiło się już 4:1 dla tenisistki klubu KS Górnik Bytom.
Mimo trudnej sytuacji, ćwierćfinalistka tegorocznego Wimbledonu nie zamierała się odpuszczać. I w trakcie siódmego rozdania wykorzystała szansę, jaka się nadarzyła. Fręch prowadziła 30-15 przy swoim podaniu, ale później podejmowała złe decyzje, które poskutkowały powrotnym break pointem dla przeciwniczki. I przy kluczowej wymianie Polka dała się skontrować. Po zmianie stron Siegemund serwowała po wyrównanie. Niemka dokonała tej sztuki, chociaż tak naprawdę powinno być 5:3 dla Magdaleny. Nasza reprezentantka nie wykorzystała świetnej okazji przy drugiej piłce na przełamanie.
Zaczęła się gra nerwów, nagle sytuacja na korcie mocno się wyrównała. Dziewiąty gem był tego idealnym potwierdzeniem. Polka generowała sobie kolejne szanse na piąte "oczko", ale nie potrafiła postawić "kropki nad i". Po pięciu okazjach przyszedł break point dla Laury. Wkradł się błąd i doszło do przełamania na korzyść Niemki. Nagle to 37-latka znalazła się w sytuacji, w której serwowała po zwycięstwo w premierowej odsłonie. Reprezentantka naszych zachodnich sąsiadów szybko doczekała się setboli, obejmując prowadzenie 40-15. Fręch nie poddawała się, walczyła do końca. Była nawet piłka na 5:5. Ale tak jak w poprzednich minutach, Magdalenie brakowało zgarnięcia kluczowej wymiany. Ostatecznie partię wygrała tenisistka z Filderstadt - 6:4.
Druga część pojedynku również rozpoczynała się od serwisu Fręch. Znów zobaczyliśmy prowadzenie 40-15, a następnie problemy z domknięciem rozdania. W pewnym momencie Siegemund miała nawet break pointa. Na szczęście Magdalena w końcu przerwała passę pięciu przegranych gemów z rzędu i jako pierwsza zdobyła "oczko" w drugiej odsłonie. Kolejne minuty toczyły się niemal według tego samego schematu, co w pierwszym secie. Laura odpowiedziała utrzymanym podanie, ale później obserwowaliśmy dominację Polki. W czwartym gemie udało się wywalczyć przełamanie do zera. Po chwili nasza reprezentantka wróciła ze stanu 15-40 przy swoim serwisie i wyszła na prowadzenie 4:1.
Fręch stanęła przed wyzwaniem, by nie powtórzyć tego, co wydarzyło się w premierowej odsłonie spotkania. W trakcie siódmego rozdania obserwowaliśmy napór ze strony Siegemund. Niemka miała okazję na przełamanie powrotne, ale tak jak w poprzednim gemie przy serwisie Polki, tenisistka pochodząca z Łodzi wygrała kluczowe wymiany. Dzięki temu odzyskała trzy "oczka" przewagi. Po zmianie stron Laura dorzuciła trzecie rozdanie na własne konto i presja zamykania partii przeszła na podanie Magdaleny. Niestety, gdy trzeba było postawić "kropkę nad i", zadrżała ręka naszej reprezentantce. 37-latka wywalczyła powrotnego breaka do 15 po błędzie Fręch.
Po chwili Siegemund serwowała po wyrównanie. Zrodziła się jeszcze nadzieja dla Polki na zamknięcie drugiej odsłony w dziesiątym gemie. Pojawił się setbol dla naszej reprezentantki i wtedy 37-latka... posłała asa. Ostatecznie walka na przewagi zakończyła się po myśli ćwierćfinalistki tegorocznego Wimbledonu. Po chwili Magdalena przerwała korzystną serię rywalki i zapewniła sobie co najmniej tie-breaka. Fręch starała się jeszcze o to, by zakończyć partię w dwunastym gemie. Doprowadziła do rywalizacji na przewagi, ale nie wykorzystała szans na to, by wywalczyć sobie kolejnego setbola.
Finalnie zobaczyliśmy decydującą rozgrywkę w drugiej odsłonie spotkania. Magdalena wygrała pierwszą akcję tie-breaka, ale później została całkowicie zdominowana przez doświadczoną przeciwniczkę. Sześć punktów z rzędu pozwoliło Siegemund na zgromadzenie aż pięciu meczboli. Już po drugiej okazji Laura mogła cieszyć się z wygranej 6:4, 7:6(2) i awansu do ćwierćfinału WTA 1000 w Wuhan, gdzie zmierzy się ze zwyciężczynią starcia Coco Gauff - Shuai Zhang. Z kolei nasza reprezentantka spadnie w rankingu do siódmej dziesiątki. Aktualnie znajduje się na 63. miejscu w zestawieniu "na żywo".
Dokładny zapis relacji z meczu Magdalena Fręch - Laura Siegemund jest dostępny TUTAJ.

















