Magdalena Fręch rozgrywa naprawdę bardzo dobry sezon. Polka w końcu przekroczyła pewną granicę i znajduje się w czołowej pięćdziesiątce rankingu WTA. Zdecydowaną większość zasług z taki stan rzeczy oczywiście należy przekazać występowi w Australian Open, który był zdecydowanie lepszy, niż można było zakładać. Huczy wokół Aryny Sabalenki. "Wypłynęło" takie wideo, tylko podsyca plotki Wskoczenie do top 50 tenisistek na świecie było z pewnością jednak bardzo istotnym celem, który udało się zrealizować już na starcie obecnego sezonu. Dzięki temu sytuacja Fręch w poszczególnych turniejach jest wyraźnie łatwiejsza na samym początku. Mimo tego we francuskim Strasbourgu Polka musiała przebijać się przez kwalifikacje. Kluczowe godziny dla Fręch przed Roland Garros. Badania i decyzja Te udało się bez większych problemów przepchnąć. Polka awansowała więc do drabinki głównej, gdzie czekały na nią naprawdę dużego kalibru wyzwania. Najpierw bowiem Fręch mierzyła się ze Sloane Stephens, którą pokonała w dwóch setach. To już była sporego kalibru niespodzianka. W kolejnej rundzie Polka mierzyła się z mistrzynią Wimbledonu - Marketą Vondrusową. Nie trzeba mówić, że faworytką tego pojedynku był oczywiście Czeszka, a Fręch mogła sprawić niespodziankę. Gwałtowna reakcja Rosjan na zwycięstwo Linette. Niebywałe, co napisali o Polce Po pierwszym secie wiele na to wskazywało, bo Fręch grała bardzo dobrze i wygrała 7:5. Niestety jednak na starcie drugiego seta Polka doznała kontuzji w okolicach kolana i w dwóch kolejnych partiach wygrała ledwie gema. Okazuje się, że uraz może być niestety wykluczający naszą zawodniczkę z rywalizacji w Roland Garros, choć tutaj na precyzyjne informacje trzeba poczekać. Dominik Senkowski ze "Sport.pl" przekazuje bowiem, że Fręch czekają teraz badania, które określą, co jej dolega. "Magdalena Fręch przejdzie jutro badania USG na Roland Garros - info od trenera Polki. Oby to nie było nic poważnego i mogła przystąpić do turnieju wielkoszlemowego" - napisał na swoim Twitterze dziennikarz.