Rywalizacja na korcie trwałą dwie i pół godziny. 21-letnia tenisistka była na Ukrainie, kiedy zaczęła się rosyjska inwazja, ale po dwóch nocach spędzonych na podziemnym parkingu udało jej się wyjechać z kraju razem z 15-letnią siostrą. Wystąpiła w Lyonie, gdzie zdołała dojść do finału. "To był trudny pojedynek. W trzecim secie, kiedy miałam piłki meczowe i ich nie wykorzystałam, przegrywając gema, byłam trochę szalona. Myślałam, że to koniec, że przegrałam, bo nie mam więcej siły. Wtedy jednak wszyscy zaczęli mnie wspierać i poczułam, że mogę to zrobić" - przyznała Jastremska. Tenis. Dajana Jastremska nie śpi dobrze Ukrainka powiedziała też, że ma nie do końca może spać, ponieważ pochłaniają ją wiadomości z ogarniętego wojną kraju. "Czytam ich wiele. Czasami w nocy otrzymuję wiadomości, czasami budzę się i czytam, co się dzieje, zwłaszcza w moim mieście. Nie powiedziałabym więc, że śpię dobrze. Rano czuję się zmęczona" - stwierdziła Jastremska. Rywalką Ukrainki w niedzielnym finale będzie Shuai Zheng. Chinka pokonała Francuzkę Caroline Garcię 6:2, 7:5.