Wygrała mecz i… padła ofiarą hejtu. Tenisistka otrzymała haniebne groźby
Katie Boulter na długo zapamięta mecz pierwszej rundy turnieju Rolanda Garrosa. Choć Brytyjka ostatecznie wygrała starcie z Carole Monnet, w pierwszym secie lepsza okazała się Francuzka. Wówczas do akcji wkroczyli hejterzy, którzy nie czekali na końcowy wynik spotkania i zasypali Brytyjkę haniebnymi wiadomościami. 28-latka nie miała zamiaru milczeć i ujawniła treść tych wiadomości.

Katie Boulter to jedna z bardziej rozpoznawalnych postaci w świecie tenisa. Brytyjka co prawda nie znajduje się w ścisłej czołówce światowego rankingu kobiecego tenisa, jednak media mocno rozpisują się o niej między innymi w kontekście jej życia miłosnego. Od kilku bowiem lat jest ona związana z Alexem de Minaurem, z którym zaręczyła się w grudniu ubiegłego roku.
Mimo braku większych osiągnięć wielu fanów tenisa obstawiających wyniku meczów w zakładach bukmacherskich stawia grube pieniądze na Brytyjkę. Tak było między innymi w przypadku meczu pierwszej rundy turnieju Rolanda Garrosa, kiedy to Boulter zmierzyła się na korcie z przedstawicielką gospodarzy, Carole Monnet. I choć 28-latka ostatecznie spotkanie z Francuzką wygrała, i tak stała się ofiarą ogromnego hejtu. Wszystko przez wynik pierwszego seta, którego zawodniczka z Leicester przegrała po tie-breaku.
Katie Boulter dostała przerażające wiadomości od hejterów. "Jesteśmy bezsilni"
Kibice obstawiający wyniki spotkań po przegranym pierwszym secie Brytyjki nie mieli zamiaru czekać i wysłali haniebne wiadomości tenisistce. O ich istnieniu 28-latka dowiedziała się długo po zakończeniu meczu. Postanowiła jednak podzielić się ich treścią z dziennikarzami BBC Sport.
"Mam nadzieję, że dostaniesz raka", "Idź do diabła, straciłem pieniądze, które wysłała mi matka", "Przesyłam świece i trumny dla całej rodziny" - takie słowa skierowali "kibice" do Katie Boulter w trakcie meczu, z którego ostatecznie wyszła zwycięsko i awansowała do kolejnej rundy wielkoszlemowego turnieju. Brytyjka nie miała zamiaru ukrywać, że tego typu wiadomości są dla niej bardzo krzywdzące.
"Groźby śmierci to nie są wiadomości, które chcesz otrzymywać i czytać bezpośrednio po spotkaniu. Na samym początku mojej kariery prawdopodobnie odbierałam to bardzo osobiście... Komentowano mój wygląd. Tych komentarzy dostajemy coraz więcej. Twierdzę, że nie ma takich rzeczy, przed których napisaniem będą mieli opory. To pokazuje, jak bardzo jesteśmy bezsilni. Naprawdę nie wiadomo, czy ta osoba nie jest przypadkiem na miejscu. Nie wiesz, czy oni są w pobliżu, czy wiedzą, gdzie mieszkasz" - oznajmiła z wyraźnym niepokojem tenisistka.
Katie Boulter nie jest jedyną tenisistką, która otrzymuje tego typu wiadomości. O swoich doświadczeniach z hejtem w przeszłości mówiły także między innymi Jessica Pegula, Caroline Garcia, Linda Noskova czy Madison Keys.


