Wygrała Australian Open dzień po porażce Świątek. Teraz pomogła Polce. Co za finał
23 stycznia tego roku Iga Świątek była o włos od awansu do finału Australian Open, w meczu z Madison Keys miała już piłkę meczową. Przegrała, odpadła. Kilkanaście godzin później swoją wielką chwilę mieli Australijczycy: na tym samym korcie z tytułu w grze mieszanej cieszył się duet Olivia Gadecki/John Peers. Później Gadecki dotarła do półfinału Wimbledonu w deblu, a teraz... połączyła siły z 20-letnią Olivią Lincer. I wspólnie dotarły do finału turnieju ITF W100 w Edmond. To największy wyczyn w karierze Polki.

Występy zawodniczek z najlepszej setki rankingu WTA są rzadkością, zwłaszcza takich, które odnosiły spore sukcesy. Rok temu w Guadalajarze Olivia Gadecki zagrała w finale WTA 500 przeciwko Magdalenie Fręch, Przegrała go, ale właśnie tamten występ pozwolił jej pierwszy raz wskoczyć do TOP 100 na świecie.
Później w singlu przeżywała już głównie słabsze chwile, na przełomie roku doznała 11 porażek w 12 kolejnych meczach. To pewnie musiało boleć, choć nie aż tak bardzo. W międzyczasie wygrała bowiem z Johnem Peersem rywalizację par mieszanych w Australian Open.
Akurat w dniu pomiędzy półfinałami singla pań, w tym przegranym meczem Igi Świątek z Madison Keys, a finałem, w którym Amerykanka przerwała serię 20 kolejnych zwycięstw w Melbourne Aryny Sabalenki.
W singlu Olivia Gadecki już się nie odbiła, spadła na 294. miejsce w rankingu. Znów się jednak cieszyła, w Wimbledonie, wspólnie z Desirae Krawczyk, zawędrowały do półfinału debla, w nim wygrały nawet pierwszego seta z parą Weronika Kudiermietowa/Elise Mertens. Czyli z późniejszymi mistrzyniami.
A teraz, gdy cały kobiecy tour walczy w Azji, Gadecki próbuje odbić się w rankingu grając w turniejach ITF za oceanem. Idzie jej to świetnie, na dodatek już po raz drugi połączyła siły z 20-letnią Polką Olivią Lincer. I razem dotarły do finału zawodów ITF W100 w Edmond.

Olivia Lincer w finale turnieju ITF W100 w Oklahomie. Wspólnie z mistrzynią Australian Open z tego roku
W singlu Gadecki zaliczyła serię: półfinał (Templeton), tytuł (Rancho Santa Fe), ćwierćfinał (Edmond). W tym ostatnim musiała zaczynać od kwalifikacji, bo też i miał wyższą rangę - triumfatorka zdobywała 100 punktów.Mimo tego po raz drugi zdecydowała się na wspólną grę w deblu z Olivią Lincer, trochę młodszą od siebie, za to bez większych sukcesów. Mieszkająca w USA Lincer wygrała dotąd raptem dwa małe turnieje w singlu, żadnego zaś w deblu.

W Templeton dotarły do półfinału, w Edmond wygrały trzy spotkania bez straty seta. I dziś wystąpiły w finale, w którym zmierzyły się z nietypową parą. Nietypową, bo tworzyły ją Ukrainka (Walerija Strachowa) i Rosjanka (Anastazja Tichonowa).
Polka z Australijką bardzo źle zaczęły, po pierwszym obrocie serwisowym przegrywały już 0:4. Później jednej i drugiej wreszcie udało się wygrać gema przy własnym podaniu, przełamały też Tichonową, ale przy stanie 3:4 znów przegrały dwa gemy. I seta.
Druga partia toczyła się nieco inaczej, ale dalej mankamentem polsko-australijskiego duetu były gemy serwisowe Lincer. Nie podawała źle, ale gdy znajdowała się w drugiej linii, rywalki uparcie grały przez nią, omijając Gadecki. I to im się opłaciło. Po kolejnym przełamaniu na Polce było już 3:5, ale za moment to im udało się wywalczyć breaka, a później Gadecki wyrównała. Ostatecznie decydował tie-break, w nim świetnie spisywała się Lincer, wygrały pięć akcji z rzędu, a tego gema: 7-2.
Decydował więc trzeci set, rozgrywany do 10 punktów. Bardzo dramatyczny, a stawką dla Polki był przecież największy sukces w karierze. Przy stanie 5:6 Lincer serwowała - i wtedy zdarzył się jej podwójny błąd. To było ostatnie małe przełamanie w tym spotkaniu, Strachowa i Tichonowa wytrzymały do końca.
Triumfowały 6:3, 6:7 (2), 10-8.













