Pewien trener warszawskiego klubu zapytany, czy sukces Igi Świątek powoduje, że rodzice posyłają częściej swoje dzieci na zajęcia tenisowe z myślą o karierze zawodowej, odpowiedział bez zastanowienia: "Może i dzieci jest więcej, ale tak jak szybko się pojawiają, tak szybko ich rodzice rezygnują, gdy dowiedzą się, ile trzeba zapłacić za kort, za trenera, za rakiety. A przecież to dopiero początek wydatków." Zadzwoniłem do klubu tenisowego na Ursynowie "TeniSówki". - Po sukcesach Igi zainteresowanie wzrosło zwłaszcza w najmłodszych grupach od trzeciego roku życia. Wtedy szkolenie kosztuje niewiele, dzieci trenują w dużych grupach, a zajęcia gwarantują wszechstronny rozwój psychomotoryczny - mówi właściciel tego klubu Michał Brzeszczak. Tenisowy rachunek grozy Tenis należy do drogich sportów. Trudno oszacować dokładne wydatki. Skontaktowałem się z rodzicem jednego z najlepszych polskich zawodników w kategoriach młodzieżowych, który startuje nie tylko w kraju, ale i bierze udział w turniejach międzynarodowych. Rodzic skrupulatnie prowadzi od kilku lat obliczenia. Wyglądają następująco: 1000-1500 zł - turniej rozgrywany w Polsce (kilka, a nawet kilkanaście takich turniejów w roku). 2500 - 3000 zł - mistrzostwa Polski (trwają tydzień). 3000 - 4000 zł - turniej międzynarodowy w "tanich krajach" bez samolotu. 5000 zł - miesięczny koszt szkolenia tenisowego (sezony zimowy, który jest droższy i letni zostały uśrednione). 1200 zł - miesięczny koszt treningu ogólnorozwojowego (jest niezbędny). Istnieją pewne różnice. Na 10-latka wydaje się nieco mniej, bo przeważnie szkolony jest w grupach. Będzie to wydatek około 1200 zł miesięcznie, na 12-latka trzeba już wydać 3000-4000 zł miesięcznie. - Tylko w tym roku na same wyjazdy wydałem 20 tysięcy złotych - powiedział rodzic czołowego młodego tenisisty. 200 tysięcy na sezon, ale raczej dużo więcej Tak to wygląda do 16. roku życia. Potem wydatki gwałtownie rosną. Zawodnik musi być szkolony indywidualnie, niektórzy zatrudniają już osobistego trenera. I do tego trzeba jeździć po świecie, na turnieje ITF Juniors albo na pierwsze zawodowe turnieje rangi ITF. Czasami trzeba zagrać kilka takich turniejów, często w "łatwych tenisowo krajach", aby zdobyć pierwsze punkty zarówno w rankingu juniorskim jak i zawodowym. Co to znaczy "łatwe tenisowo kraje"? Na przykład Kenia, RPA, Togo, Nigeria... Tam łatwiej o punkty. Tak czy inaczej koszt utrzymania zawodnika w wieku od 16 do 21 roku życia, wchodzącego do zawodowego tenisa, to przynajmniej 200 tysięcy złotych, ale raczej dużo więcej. Za zwycięstwa w turniejach juniorskich nie dostaje się nic, za ITF-y zawodowe - niewiele. Trudno liczyć na zwrot kosztów wyjazdów. Od trzech lat istnieje dla najlepszych polskich zawodników program PZT Lotos Team. Żeby się dostać do programu, zawodnicy najpierw muszą coś wygrać. A żeby coś wygrać, muszą zainwestować. Wszystko na głowie rodziców Na początku przez wiele lat na rozwój tenisowy zawodnika pieniądze wydają rodzice. Co więcej, oni nakreślają plan kariery - gdzie, z kim, ile trenować. - Nie ma czegoś takiego jak system szkolenia zawodników w Polsce, jeśli jest, to tajny - mówi mi trener, który szkolił mistrzów Polski. Są zgrupowania i konsultacje kadry narodowej, czasami wojewódzkich, ale brak jest centralnego ośrodka, do którego trafialiby najlepsi zawodnicy. To nie wyłącznie wina Polskiego Związku Tenisowego. Rodzice zawodników i zawodniczek często nie chcą, by ich dziecko grało sparingi, uczestniczyło w zgrupowaniach z największym rywalem, rywalką z rocznika. Widzi w nim przeciwnika, a nie zawodnika, który pomaga w rozwoju. Nie ma co liczyć na sponsorów i związek Pomoc finansowa dla zawodników od związku w pierwszych latach szkolenia jest symboliczna, praktycznie zerowa. Najlepsi - np. za zwycięstwo w mistrzostwach Polski - otrzymują dofinansowanie do jednego, dwóch wyjazdów zagranicznych, jeżdżą też z kadrą na rozgrywki drużynowe. Sponsorzy? - To prawie niemożliwe w wieku dziecięcym, ponieważ jest to wydatek traktowany jako fanaberia, a nie inwestycja, szansa zwrotu jest mikroskopijną. Pomagają właściciele firm z najbliższego otoczenia zawodnika. Do niedawna istniał program JW Tennis (head coachem był tam Tomasz Wiktorowski, obecny szkoleniowiec Igi Świątek - przyp. ok), starsi zawodnicy mają wsparcie od Lotosu - mówi mój rozmówca. Najwięcej zawodników rezygnuje z gry w wieku 12-14 lat. Głównie z powodów finansowych, ale też nie tylko. Wtedy trzeba wybrać - trening czy nauka? Nie da się połączyć zawodowego tenisa z regularnym chodzeniem do szkoły. Tenisiści wybierają indywidualny tok nauczania, naukę online, muszą liczyć na życzliwość nauczycieli albo wyjątkowość. Tak jak Iga Świątek. Wyszkolenie Igi Świątek kosztowało miliony Jak to było z obecną liderką WTA? Patrząc na sukces jaki odniosła i w jakim kraju trenowała, nie miała prawa osiągnąć tyle, co już osiągnęła. Nie pochodzi przy tym z bogatej rodziny. Świątek też musiała najpierw liczyć na rodzinę, która mocno inwestowała w córkę. Ale od wczesnych lat wykazywała się niezwykłym talentem. Pierwszy sponsor pojawił się jeszcze, gdy trenowała w klubie Mera Warszawa. Potem pomagała jej sekcja tenisowa Legii i fundacja Warsaw Sports Group, z którą była związana do 18. roku życia. To nie były tak ogromne pieniądze jakie otrzymała Agnieszka Radwańska w wieku 16 lat od Prokomu (milion euro i kontrakt progresywny), ale na tyle duże, że pozwoliły jej na kosztowne wyjazdy z trenerami np. na serię turniejów do USA (miała wtedy 16 lat). W trakcie głośnego konfliktu między WSG i ojcem Igi Świątek, Tomaszem agencja wyliczyła, że poniosła koszty na szkolenie, wyjazdy na turnieje w wysokości 2 milionów złotych. Ojciec tenisistki powiedział, że były one zawyżone. Między stronami doszło do ugody. Tak czy inaczej wyszkolenie najlepszej tenisistki na świecie kosztowało miliony. Olgierd Kwiatkowski