Resort od dłuższego czasu ma zastrzeżenia do działalności i sposobu postępowania władz PZT. Wciąż toczy się spór o zwrot prawie 250 tys. zł państwowej dotacji. MSiT już w raporcie z ubiegłego roku zarzucał związkowi, że część zarządu prowadziła niezgodną ze statutem działalność gospodarczą. Zalecano wówczas ustąpienie z funkcji m.in. Muzolfa. Rzecznik prasowy PZT Witold Pasek w listopadowej zapewnił, że prezes związku dostosował swoją działalność do wymogów MSiT i nie ma podstaw, by rezygnował ze stanowiska. Ustąpienia Muzolfa domagali się także niektórzy przedstawiciele środowiska tenisowego. - Żadne środowisko sportowe nie jest jednolite. Osoby, które chcą zmiany, będą miały okazję zagłosować, jeśli zostaną delegatami na Walne Zgromadzenie Sprawozdawczo-Wyborcze - podkreślił Pasek. Minister sportu Witold Bańka powiedział wówczas, że zarząd PZT traktuje jego resort niepoważnie i może się to odbić na finansowaniu w 2017 roku. Tak też się stało. Na początku grudnia poinformowano, że związek może liczyć na 1,045 mln z budżetu państwa, podczas gdy w mijającym roku wsparcie finansowe wyniosło prawie 3 mln. Międzynarodowa federacja (ITF) z kolei nałożyła na PZT karę w wysokości 62 tys. dolarów za nieprzepisową nawierzchnię podczas marcowego meczu 1. rundy Grupy Światowej Pucharu Davisa Polska-Argentyna (2-3) w Gdańsku (dodatkowo biało-czerwoni stracili 2000 punktów w rankingu tych rozgrywek oraz prawo wyboru nawierzchni przy następnym spotkaniu).