Aryna Sabalenka do turnieju rangi Wielkiego Szlema na kortach imienia Rolanda Garrosa pierwszy raz w swojej karierze podchodziła jako największa faworytka imprezy. Białorusinkę stawiano nawet przed Igą Świątek, która absolutnie zdominowała ostatnie edycje turnieju. Sabalenka wicemistrzynią Roland Garros. Ucieka Świątek, wielka przepaść Te przewidywania znalazły odzwierciedlenie w przebiegu turnieju, bo Świątek z Sabalenką spotkały się ze sobą na korcie na etapie półfinału. Niestety tym razem czterokrotna mistrzyni turnieju na kortach Rolanda Garrosa musiała uznać wyższość Białorusinki, choć liderka rankingu WTA musiała się bardzo solidnie napracować. Moment furii Sabalenki. Zwyzywała swój zespół Starcie Sabalenki ze Świątek było naprawdę zacięte, ale po trzech setach to pierwsza rakieta świata zapewniła sobie prawo gry w finale, a w tym po drugiej stronie siatki stała druga tenisistka rankingu WTA, a więc Coco Gauff. Rywalizacji Białorusinki z Amerykanką była niezwykle emocjonująca. Sabalenka pokonana w finale. Wielki powrót Gauff i triumf po thrillerze. Arynie puściły nerwy Pierwszego seta wygrała Sabalenka po tie-breaku, drugiego bardzo pewnie Gauff, a w trzecim wszystko rozgrywało się "na żyletki". W pewnym momencie podczas decydującej partii po jednym z wielu nieudanych zagrań Białorusinka nie wytrzymała napięcia i rzuciła kilka bardzo mocnych, brzydkich słów w kierunku swojego zespołu. Najpierw liderka rankingu WTA bardzo wymownie gestykulowała w kierunku swojego teamu, a potem przy stanie 3:3 i 0:40 dla Coco hamulce puściły już całkiem. Mikrofon przy jednej z kamer wychwycił część okrzyków sportsmenki. "Na c**j ty mnie zdies" ["Na c**j ty mi tu"] - poniosło się przy korcie. Komentujący dla Eurosportu finałowe spotkanie Dawid Celt aż zareagował okrzykiem "O Jezus Maria" widząc zachowanie mińszczanki. Sztab trenerski 27-latki zachował jednak pełen spokój i dalej udzielał porad, choć koniec końców nie zdało się to na nic...