Czesi już miesiąc temu zabronili w ogóle startów reprezentantom Rosji. W poniedziałek rozpocznie się w Pradze turniej WTA 250, czyli tej samej rangi, jaki obecnie odbywa się w Warszawie. I, zgodnie z zapowiedziami, jedna z rosyjskich zawodniczek nie została wpuszczona do Czech. Nie podano, o którą chodzi. Mimo wcześniejszych ostrzeżeń władz Czech, na liście zgłoszeń przysłanej przez WTA znalazły się: Rosjanka Jewgienija Rodina oraz Białorusinka Alaksandra Sasnowicz. Ponadto w drabince eliminacji do turnieju głównego miały się znaleźć: Diana Sznajder, Polina Kudiermietowa oraz Erika Andriejewa, starsza siostra 16-letniej utalentowanej Mirry. Czechy są radykalne w swej decyzji i zakazały wjazdu na terytorium swego kraju. Dyrektor turnieju Miroslav Malý powiedział, że sytuacja miała miejsce już w czwartek i zaapelował do innych zawodniczek z Rosji i Białorusi, by nie wybierały się w podróż do Pragi. W Polsce takiego zakazu formalnie nie ma, choć rosyjskie tenisistki przekonały się już, że przylatując spoza Strefy Schengen, mogą mieć problem z wjazdem na terytorium naszego kraju. MKOl wkracza do akcji w sprawie Ukrainki Charłan WTA wydała oświadczenie w sprawie Pragi Na sytuację w Pradze zareagowała WTA. Wydała oświadczenie, w którym czytamy, że nadal obowiązują regulacje dotyczące rosyjskich i białoruskich tenisistów i tenisistek. Mogą one uczestniczyć w turniejach międzynarodowych pod neutralną flagą i z zachowaniem zasad neutralności, bez symboli narodowych. Te zasady mają obowiązywać także w Pradze, na co władze czeskie się nie godzą. "Zasady WTA stanowią, że wszyscy zawodnicy muszą być dopuszczeni do zawodów wyłącznie na podstawie rankingu, bez dyskryminacji związanej z narodowością. Będziemy nadal monitorować rozwój sytuacji" - czytamy w oświadczeniu WTA. W praktyce może to oznaczać nawet utratę przez Pragę tego turnieju. Turniej w Pradze rozpocznie się w poniedziałek - główną faworytką będzie 12. rakieta świata - Barbora Krejčíková