Tylko jeden wygrany break point wystarczył Magdalenie Fręch by triumfować w pierwszym secie 6:3. Układ gemów przysłużył się sukcesowi Polki, która sklasyfikowana jest w światowym rankingu o ponad 50. miejsc niżej niż Sloane Stephens. Magdalena Fręch prowadziła z Sloane Stephens po pierwszym secie Popis i rewanż Amerykanki - tak wyglądał set drugi. Stephens wygrała w nim cztery gemy z rzędu, a potem prowadziła 5:1. Fręch w końcowej fazie otrząsnęła się i pokazała lepszy tenis, przełamała raz rywalkę, ale ostatecznie poległa 3:6. Najdłuższym gemem i momentem wymian była czwarta mini-część trzeciego seta. Amerykanka dwukrotnie stawała przed groźbą przegrania przy własnym serwisie, ale finalnie oddaliła zapędy Polki i wyrównała na 2:2 w gemach. Czytaj także: <a href="https://sport.interia.pl/iga-swiatek/news-nowy-ranking-wta-swiatek-dalej-z-ogromna-przewaga,nId,6309258#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome" target="_blank">Nowy ranking WTA - Świątek dalej z ogromną przewagą</a> Fręch przekonała się, że niewykorzystane okazje się mszczą. Tak stało się w siódmym gemie, gdy to ona miała słabszy moment i została przełamana na 3:4, a całego seta przegrała 4:6 i odpadła z turnieju.