Rozstawiona z numerem 14. Polka w sobotę w drugiej rundzie wygrała z Niemką Laurą Siegemund 6:3, 6:3. Z kolei Australijka wyeliminowała w trzech setach Słowenkę Tamarę Zidansek 6:4, 1:6, 6:3. - Bez wątpienia to ona będzie faworytką i myślę, że takie podejście będzie dla mnie łatwiejsze. Ale zobaczymy, co się wydarzy, bo ja uwielbiam grać na "mączce". Wiem, że Ashleigh miała problemy w meczu z Zidansek, ciekawe, jak będzie się po nim czuć. Postaram się zagrać najlepiej jak potrafię i cieszyć się rywalizacją z numerem jeden na świecie. Na tym się skupię, a nie będę myśleć o tym, czy mogę wygrać - powiedziała Świątek. Jak dodała, ceni Barty nie tylko za to, że prowadzi w klasyfikacji tenisistek, ale też za to, jaki tenis prezentuje. - Gra w tym roku naprawdę świetnie, dużo wygrywa, z głębi kortu uderza chyba najlepiej na świecie. To będzie ekscytujące wyzwanie zmierzyć się z taką zawodniczką - wspomniała. Polka zakończyła pojedynek z Siegemund dopiero przy 11. piłce meczowej. - Jestem jeszcze młoda, chcę wygrywać każdą akcję, każdy mecz, ale czasem niepotrzebnie się spieszę i stąd biorą się takie sytuacje. Poza tym meczbole są bardziej stresujące, pojawia się świadomość, że już jest blisko, bliziutko. Z drugiej strony Laura to wielka wojowniczka, żadnej piłki nie oddała mi za darmo - tłumaczyła zajmująca 17. pozycję na liście WTA tenisistka z Raszyna. Zaznaczyła, że choć ma już na koncie kilka sukcesów, przede wszystkim triumf w ubiegłorocznym French Open, to wciąż się uczy i nabiera doświadczenia. - Każdy pojedynek to dla mnie wielka nauka. Uczę się grać z różnymi rywalkami, na różnych nawierzchniach i w odmiennych warunkach. Z mojego punktu widzenia ciągle dzieje się coś nowego. Może dlatego bardzo cieszę się każdym meczem - podsumowała. 25-letnia Barty ma w dorobku 11 wygranych turniejów, na czele ze zwycięstwem na kortach im. Rolanda Garrosa w Paryżu w 2019 roku, więc konfrontacja ze Świątek będzie meczem dwóch ostatnich triumfatorek tej imprezy. W tym roku była najlepsza w trzech imprezach, w tym w prestiżowej w Miami i na ziemnej nawierzchni przed tygodniem w Stuttgarcie. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Sobotnie zwycięstwo nad Zidansek było szóstym z rzędu na "cegle". - Spotkanie było bardzo trudne. Popełniłam wiele błędów, nie mogłam złapać właściwego rytmu, moje nogi nie pracowały tak, jak zwykle - oceniła Australijka, która z powodu pandemii COVID-19 straciła praktycznie cały poprzedni sezon, w ogóle nie wyjeżdżając do Europy czy USA. Ze Świątek nie grały jeszcze oficjalnego meczu, ale w tym roku w Melbourne miały okazję wspólnie trenować. - Jej tenis może imponować, gra naprawdę świetnie. Przystąpimy do tej potyczki z czystym kontem, bez żadnych doświadczeń, więc na pewno na początku będzie okres wzajemnego badania. Na pewno szykuje się fajny mecz - powiedziała Barty. Świątek występuje jeszcze w deblu z Amerykanką Bethanie Mattek-Sands. Na inaugurację wygrały z rozstawionymi z numerem ósmym Amerykanką Hayley Carter i Brazylijką Luisą Stefani 2:6, 6:3, 10-6. W "drabince" są także Paula Kania-Choduń i Katarzyna Piter, które dostały się do niej jako tzw. szczęśliwe przegrane. W pierwszej rundzie singla odpadła Magda Linette, która przegrała z Chinką Saisai Zheng 2:6, 6:3, 1:6. Mecz Świątek - Barty odbędzie się prawdopodobnie w poniedziałek. pp/ krys/