Zawodniczka z Krynicy rozpoczęła spotkanie w imponujący sposób, z pierwszych ośmiu piłek przegrała tylko dwie i prowadziła 2:0, mając już przełamaną raz rywalkę. Pierwszy set nie był jednak łatwą przeprawą, przeciwniczka odgryzła się w trzecim gemie. Choć przy kolejnej okazji znów dała się przełamać, to w trwającym najdłużej gemie piątym dokonała kolejnego breaka. O zwycięstwie w secie przeważyła dyspozycja z końcówki. Ukrainka prowadziła 5:3, a przy stanie 5:4 podchodziła do gema serwisowego. Dopiero przy czwartym break poincie udało się Kawie przełamać Kozłową i doprowadzić do remisu 5:5. Set zakończył się triumfem Kawy 7:5, ale wymagało to od niej sporego wysiłku. WTA w Gdyni. Katarzyna Kawa poprosiła o przerwanie meczu i dokończenie go w kolejnym dniu Cenę za ten "wkład" energetyczny Polka płaciła na początku drugiego seta - wtedy przegrała trzy gemy z rzędu. W tamtym momencie Kawa zwróciła uwagę sędzi i supervisorce, że ponieważ nosi soczewki, to z jej perspektywy jest już dosyć ciemno. To była prośba o dokończenie meczu w kolejnym dniu. Nie przychyliły się do tego w tamtym momencie zarządzające spotkaniem, przekazując że najwcześniej przerwanie spotkania nastąpi przed godziną 21. Kawa zdołała odrobić straty w drugim secie na 3:3 i w momencie decyzji o przerwaniu zawodów z powodu zapadającej ciemności, wynik brzmiał 7:5 i 3:3. W półfinale na przeciwniczkę z tej pary czeka już Maryna Zanevska z Belgii, która w 1/4 finału ograła Nurię Parrizas-Diaz 6:3, 6:2. Katarzyna Kawa - Kateryna Kozłowa 7:5, 3:3 MR