Wszystko przez decyzję Niemieckiego Komitetu Olimpijskiego, który nie włączył do kadry dwóch tenisistek, mimo iż wywalczyły one prawo do udziału w imprezie w stolicy Grecji. Dyrektor wykonawczy WTA Tour Larry Scott spotkał się z około 30 zawodniczkami zakwalifikowanymi na igrzyska podczas turnieju Rogers Cup w Montrealu, by przedyskutować niemiecką decyzję, która wykluczyła z wyjazdu do Aten Ankę Barnę oraz Marlene Weingartner. Niektóre z tenisistek sugerowały w tym tygodniu bojkot ateńskiej imprezy, jeśli te dwie zawodniczki nie znajdą się ostatecznie w kadrze. Decyzja w tej sprawie musi zapaść do końca tygodnia. - Jasno dałem do zrozumienia zawodniczkom, że opuszczanie igrzysk nie jest w interesie kobiecego zawodowego tenisa i naszego sportu w ogóle - powiedział Scott. Stwierdził jednak, iż WTA rozważy nie przyznawanie punktów do rankingu za udział w IO. - Nie sugeruję, że taka właśnie będzie decyzja, ale nie mogę wykluczyć takiej możliwości - wyjaśnił Scott. - Porozumienie pomiędzy WTA i ITF pozwala nam na wycofanie punktów rankingowych jeśli Niemcy nie wyślą do Aten tych dwóch zawodniczek. Prawo do udziału w igrzyskach mają zawodniczki, które zajmują pierwszych 56 pozycji (maksymalnie cztery z jednego kraju). 15 lipca Barna i Weingartner na zajmowały odpowiednio 46. i 52. pozycję. Niemiecki Komitet Olimpijski ma jednak własne kryteria, które w przypadku tenisistek zakładają, że do uzyskania kwalifikacji wymagany jest udział w finale turnieju "Tier-1" (np. trwający obecnie) lub półfinale wielkoszlemowej imprezy. Na razie nasi zachodni sąsiedzi nie wycofali się z tego obostrzenia. - Dlatego jestem tu, by prosić Niemiecki Komitet Olimpijski o zmianę zasad - powiedziała Weingartner, która brała udział w spotkaniu ze Scottem. - Naprawdę chcę grać dla mojej ojczyzny - przyznała tenisistka, dodając, iż także uważa bojkot za niewłaściwy krok.