Fręch w eliminacjach była rozstawiona z numerem 11. W niedzielę pokonała Włoszkę Deborah Chiesę 6:4, 6:4, a dzień później w decydującym spotkaniu wygrała z inną zawodniczką z Italii Martiną di Giuseppe 6:4, 6:0. Zajmująca 174. miejsce na liście WTA zawodniczka z Łodzi po raz drugi w karierze zmierzy się ze sklasyfikowaną na 64. pozycji Peterson. Dwa lata temu w kwalifikacjach do turnieju w Tokio górą była Polka. Fręch dołączyła w głównej drabince imprezy w Lugano (pula nagród 250 tys. dolarów) do Świątek, która na wyłonienie swojej pierwszej rywalki czekała do zakończenia eliminacji. Los przydzielił jej 177. w światowym rankingu Zawacką. W ich jedynej dotychczasowej konfrontacji - w ubiegłorocznym finale turnieju ITF w Budapeszcie - zwyciężyła warszawianka. Niespełna 18-letnia Świątek po raz pierwszy nie musiała brać udziału w kwalifikacjach w imprezie WTA. Zajmująca 115. miejsce w rankingu WTA tenisistka rozgrywa pierwszy w karierze w pełni "dorosły" sezon. Pomijając start w reprezentacji Polski w Pucharze Federacji, przed zawodami w Lugano wystąpiła w tym czasie w czterech imprezach WTA i w wielkoszlemowym Australian Open. Do głównej drabinki dostała się w jednym turnieju cyklu - w Budapeszcie zatrzymała się na drugiej rundzie. Podobnie potoczyły się jej losy w Melbourne. Udany powrót do rywalizacji po siedmiu miesiącach przerwy zaliczyła w poniedziałek Swietłana Kuzniecowa, która dostała od organizatorów tzw. dziką kartę. 33-letnia Rosjanka, która zmagała się z przewlekłą kontuzją kolana, pokonała w pierwszej rundzie rozstawioną z "szóstką" rodaczkę Jekaterinę Aleksandrową 3:6, 6:2, 7:6 (8-6). Zdobywczyni dwóch tytułów wielkoszlemowych poprzednio zaprezentowała się kibicom we wrześniu. Doświadczona zawodniczka, w przeszłości druga rakieta świata, obecnie jest sklasyfikowana na 109. miejscu.