W pierwszym secie Holenderka grała lepiej od bardziej doświadczonej rywalki. Prowadziła już 4:1 z dwoma przełamaniami. Moment załamania przyszedł w szóstym gemie, kiedy Bertens przegrała własny serwis. Następny był bardzo wyrównany, ostatecznie zapisała go na swoim koncie Kiki, która wygrywając własne podanie potwierdziła dominację w pierwszej partii. Drugi set to zdecydowanie lepsza postawa Vinci. Bertens może nie zaczęła grać słabo, ale na pewno trochę obniżyła poziom. Włoszka, która w poprzedniej partii aż trzy razy dała się przełamać, tym razem utrzymała serwisy, a sama raz, w szóstym gemie, odebrała podanie rywalce. Trzeci set był bardzo nerwowy. Na początek tenisistki zafundowały nam trzy przełamania z rzędu. Vinci wygrywając potem własny serwis wyszła na prowadzanie 3:1. W szóstym gemie Bertens odrobiła jednak straty. Potem obie zawodniczki wygrywały podania, ale w dziewiątym gemie Holenderka została przełamana, a następnie Włoszka, mając do dyspozycji podanie, zakończyła spotkanie za pierwszą piłką meczową. - Po przegraniu pierwszego seta musiałam zmienić styl. Zaczęłam prezentować więcej slice'ców, skracałam grę, byłam agresywniejsza i chodziłam do siatki. Przyniosło to rezultat. W decydującym secie prowadziłam już 3:1, ale miałam problemy z własnym serwisem i straciłam trzy gemy z rzędu. Na szczęście udało mi się wrócić na dobre tory - powiedziała Vinci tuż po zakończeniu pojedynku z Bertens. Rywalką Włoszki w piątkowym ćwierćfinale będzie Karolina Pliszkova, Czeszka, która w turnieju głównym występuje dzięki "dzikiej karcie". Druga runda gry pojedynczej: Roberta Vinci (Włochy, 2.) - Kiki Bertens (Holandia) 2:6, 6:3, 6:4 Alexandra Cadantu (Rumunia) - Irina-Camilia Begu (Rumunia) 4:6, 6:3, 6:4 Szachar Peer (Izrael) - Jill Craybas (USA) 6:1, 6:3