I robi to wyśmienicie, bo już awansowała do ćwierćfinału, co jest jej najlepszym wynikiem w tym turnieju. Trzy lata temu Linette nie przebrnęła kwalifikacji, w 2014 odpadła już w pierwszej rundzie, a przed rokiem zatrzymała się na 1/8 finału. - Rok po roku idzie mi coraz lepiej. Cieszę się, że w końcu udało mi się dobrze zagrać w Polsce, że ludzie mogą przyjść mi dalej kibicować - mówiła Linette. Z Polek w Katowicach najlepiej prezentowała się Radwańska, która w dwóch kolejnych latach (2014, 2015) dochodziła do półfinałów. - Bycie jedyną Polką w turnieju trochę bardziej mnie motywuje niż deprymuje. W zeszłym roku ludzie przychodzili na Agnieszkę, co było w pełni zrozumiałe. Dla mnie to jest fajne, że ludzie przychodzą mi kibicować - mówiła poznanianka. W czwartek 24-letnia tenisistka pokonała dwa lata starszą Szwajcarkę Stefanie Voegele 1:6, 7:5, 6:2. To był pierwszy pojedynek pomiędzy tymi tenisistkami. - Pierwszy gem był niezły, ale później zaczęłam się spieszyć, grałam zbyt niechlujnie i nie pracowałam na każdy punkt. Po jakimś czasie wdarła się panika, co zrobić, i nerwowość - tłumaczyła Linette. Na korcie pojawił się jej szkoleniowiec Izo Zunić, a Polka poprosiła też o pomoc medyczną. - Trener powiedział mi, bym grała bardziej zdyscyplinowanie i trzymała się planu, czyli "ruszała" przeciwniczkę po korcie. Pomoc medyczną natomiast wezwałam, bo od jakiegoś czasu mam problem z ręką i chciałam dowiedzieć się, czy mogę wziąć środki przeciwbólowe - dodała. Po przegranym pierwszym secie Linette zaczęła grać skuteczniej, co zaowocowało zwycięstwem po dwóch godzinach i 11 minutach. W ćwierćfinale rywalką Polki będzie Francuzka Pauline Parmentier. Ich pojedynek zaplanowano w piątek na 18.00 w hali Spodka. Paweł Pieprzyca, Katowice