Kerber często trenuje na kortach centrum tenisowego wybudowanego przez jej dziadka Janusza Rzeźnika w Puszczykowie pod Poznaniem. Będzie się tam przygotowywać do przyszłego sezonu, zaraz po krótkich wakacjach, jakie planuje po powrocie ze Stambułu. - Oczywiście szkoda, że odpadłam, a jeszcze bardziej, że nie wygrałam tu żadnego meczu. Ale gdyby mi dwa lata temu ktoś powiedział, że będę grać w mistrzostwach WTA Tour, to chyba bym nie uwierzyła. Moja kariera była wtedy w zupełnie innym punkcie. Po poważnej kontuzji długo nie mogłam się pozbierać i wypadłam na kilka miesięcy z pierwszej setki. Było naprawdę ciężko. Na szczęście wtedy nie zwątpiłam w siebie, bo gdyby tak się stało, to pewnie już bym dziś nie grała w tenisa - powiedziała 24-letnia tenisistka urodzona w Bremie. Swój pierwszy występ w turnieju mistrzyń WTA Tour Kerber, obecnie piąta na świecie, rozpoczęła we wtorek od porażki z byłą liderką rankingu Amerykanką Sereną Williams (nr 3.) 4:6, 1:6. Dzień później stawiła zaskakująco silny opór aktualnemu numerowi jeden na świecie Białorusince Wiktorii Azarence. Przegrała jednak w trzech setach 7:6 (13-11), 6:7 (2-7), 4:6, po trzech godzinach i sześciu minutach. - Przegrałam i jadę do domu, ale ze świadomością, że jestem w stanie walczyć jak równa z równą z każdą dziewczyną z czołówki. Mam nadzieję, że doświadczenia, jakie tu zebrałam sprawią, że następnym razem nie przegram takiego meczu, jak wczoraj z Azarenką. Intensywnie się przygotowywałam do tego sezonu i pewnie dlatego wytrzymałam grę w tylu meczach, wielu trzysetowych. Kiedyś byłoby to pewnie niemożliwe - stwierdziła Kerber. Był to zdecydowanie najlepszy mecz w tegorocznej edycji turnieju, ale tylko przez jakieś trzy i pół godziny. Po nich bowiem na kort w Sinan Erdem Arena wyszły Agnieszka Radwańska (nr 4.) i Rosjanka Maria Szarapowa (2.). Skończyły grę po godzinie drugiej w nocy, poprawiając rekord poprzedniczek. Zacięty pojedynek wygrała nieznacznie ulubienica tureckiej widowni Szarapowa 5:7, 7:5, 7:5, zapewniając sobie awans do finału. - Takie mecze z przyjemnością się ogląda, bo rzadko w kobiecym tenisie gra toczy się na tak wysokim poziomie od pierwszej do ostatniej piłki. Obiektywnie trzeba przyznać, że Agnieszka nie przegrała tego meczu. Po prostu wygrała go Maria, ale z wielkim trudem. O wszystkim decydowały naprawdę pojedyncze wymiany w końcówce - ocenił nocny maraton były lider rankingu ATP World Tour Szwed Mats Wilander. - Przyznaję, że z podziwem patrzę na grę Agnieszki i to jak z miesiąca na miesiąc konsekwentnie coś poprawia w swoim tenisie. To jedyny sposób, żeby się utrzymać w czołowej piątce rankingu i wygrywać z najlepszymi - dodał. Radwańska w piątek musi wygrać z Włoszką Sarą Errani (nr 7.), żeby awansować do sobotniego półfinału. Wynik spotkania Grupy Czerwonej: Na Li (Chiny, 8) - Angelique Kerber (Niemcy, 5) 6:4, 6:3