Li była niepokonana w trzech meczach w Grupie Białej i dochodząc w Turcji do finału zdobyła 1050 punktów, co pozwoli jej w poniedziałek awansować z piątej na trzecią pozycję na świecie. Przed nią najwyżej notowaną zawodniczką z Azji była Japonka Kimiko Date-Krumm - czwarta. Obecnie trzecia jest Rosjanka Maria Szarapowa, która nie grała nigdzie od sierpnia w wyniku kontuzji barku. Ale w najbliższym notowaniu spadnie na piąte miejsce. Natomiast na czwartym pozostanie Agnieszka Radwańska, która w Stambule poniosła trzy porażki w grupie Czerwonej. Poprzedni rok krakowianka zakończyła na tym samym miejscu. Chinka już na otwarcie meczu przełamała serwis Kvitovej, ale ta zniwelowała stratę wychodząc na 4:4. Zaraz po tym jednak ponowie pozwoliła się przełamać, czego już rywalka nie wypuściła z rąk, rozstrzygając losy partii po ponad 50 minutach gry. Natomiast w drugim secie walka była wyrównana tylko na początku, bowiem od stanu 2:2 gemy zdobywała już tylko Chinka. Po godzinie i 37 minutach wykorzystała pierwszego meczbola. - Moim celem na ten rok była pierwsza trójka rankingu i jestem w niej, choć trochę na ostatnią chwilę. Zobaczymy, jak długo, bo pewnie początek przyszłego roku to zweryfikuje, ale udało się i jestem z siebie zadowolona. Teraz wypada siąść i po zastanowieniu wyznaczyć jakieś cele na kolejny sezon. Może numer dwa na świecie? Zobaczymy. Na razie jestem jedynką w Azji, to dobrze wróży na przyszłość - powiedziała ze śmiechem Li.