Z jednej strony czwarty zawodnik świata, finalista ostatniego US Open. Z drugiej - gracz numer 66 na liście ATP, który trzykrotnie w tym sezonie zmagał się z rywalami z TOP 10 i nie wygrał ani jednego seta. Nietrudno tu było wskazać faworyta. Okazało się jednak, że słabsze wyniki Taylora Fritza w ostatnim czasie, tym m.in. porażka w dwóch setach z Hubertem Hurkaczem w Genewie kilka dni temu, nie były dziełem przypadku. W swoim debiucie w Paryżu, jesienią 2020 roku, Niemiec Daniel Altmaier zaliczył turniej, jak na swoje ówczesne możliwości, niemal wybitny. Był 186. na świecie, musiał grać w kwalifikacjach. Przeszedł je, dotarł do czwartej rundy, po drodze pokonał m.in. specjalistę od gry na mączce Feliciano Lopeza czy siódmego w drabince Matteo Berrettiniego. To była sensacja, ale jeszcze większą Niemiec sprawił dwa lata temu. W drugiej rundzie wpadł na Jannika Sinnera, stoczyli mecz, o którym będzie się jeszcze mówić długimi latami. Pięciosetowy, trwający 326 minut. Altmaier wygrał ten morderczy bój 6:7 (0), 7:6 (6), 1:6, 7:6 (4), 7:5. Nie miał już energii, by w kolejnej rundzie stawić czoła Grigorowi Dimitrowowi, ale chwała za ogranie przyszłej światowej jedynki - pozostała. Niemiec nie był ostatnio w jakiejś wybitnej formie, choć pokonanie walczącego o rozstawienie w Paryżu Włocha Fabio Cobolliego w challengerze w Turynie było cennym osiągnięciem. Niemniej zdecydowanym faworytem tego pojedynku był jednak Fritz. Sensacja na kortach Rolanda Garrosa. Taylor Fritz poza turniejem. Wielki sukces Daniela Altmaiera Amerykanin był już bliski wygrania pierwszego seta, mecz toczył się bez przełamań, nie było choćby jednego break pointa. A gdy już się pojawiłm oznaczał piłkę setową dla Fitza, na 6:4. Amerykanin szansy nie wykorzystał, za moment sam znalazł się w opałach, gdy to rywal uzyskał dwie okazje na przełamanie. I tę drugą Altamaier zamienił na szóstego gema. I dołożył siódmego, wygrał 7:5. W drugim secie role się jednak odwróciły, teraz to Fritz nie zmarnował okazji, która pojawiła się w ósmym gemie. Przełamał Niemca, za chwilę dołożył szóstego gema, wygrał 6:3. Fritz nie jest graczem posyłającym piłkę za zabójczą prędkością, w stylu Hurkacza, ale swoje potrafi tym elementem wywalczyć. Teraz też miał sporo asów (14), dobrą skuteczność przy pierwszym podaniu, ale w kluczowych momentach zawodził. W trzecim secie znów dał się przełamać, to wystarczyło Altmaeirowi do wygrania seta (6:3). Został jeszcze jeden krok. Fritz w czwartym secie wygrał pierwszego gema i... przegrał sześć kolejnych. Poległ już chyba mentalnie, miał dość. Sezon na kortach ziemnych może zapisać jako wybitnie nieudany, ale rok temu błyszczał na trawie. Widomo już, że po Paryżu spadnie ze swojego czwartego miejsca. Wyzwaniem będzie dla niego jednak czasy gry na trawie. Rok temu był w ćwierćfinale w Queen's Clubie, wygrał w Eastbourne, zaliczył ćwierćfinał w Wimbledonie. Altmaier zagra zaś w drugiej rundzie z Czechem Vitem Koprivą.