W styczniu 2023 nawet osoby nieinteresujące się tenisem dowiedziały się o Magdzie Linette. Poznanianka na australijskiej ziemi zagrała turniej życia i sprawiła, że to o niej, a nie o Idze Świątek rozpisywały się praktycznie każde polskie media. 32-latka na Antypodach zagrała wprost fenomenalnie i sprawiła mnóstwo pozytywnych niespodzianek. W drodze do półfinału pokonała takie zawodniczki jak: Mayar Sherif, Anett Kontaveit, Jekaterina Aleksandrowa, Caroline Garcia oraz Karolina Pliskova. Piękny sen trwał aż do potyczki z Aryną Sabalenką. Późniejsza triumfatorka imprezy wygrała z naszą rodaczką 7:6, 6:2. "Kończę ten turniej z podniesionym czołem i satysfakcją. Przede wszystkim udowodniłam sobie, że wszystko jeszcze przede mną, a ciężka praca popłaca. I ogromne ukłony w stronę moich polskich kibiców. Nawet nie wiecie ile sił i wzruszeń mi dostarczyliście. Dziękuję" oznajmiła Linette na portalu "X" po życiowym sukcesie. Magda Linette miała problemy. Przełamanie nadeszło dopiero w drugiej połowie roku W dalszej części sezonu Magdzie Linette nie wiodło się już tak dobrze. Do najlepszej czwórki w pojedynczym turnieju awansowała jedynie w Guangzhou. Na chińskiej ziemi nasza rodaczka zagrała w wielkim finale, lecz uznała w nim wyższość gospodyni, Xiyu Wang, w stosunku 0:6, 6:2. Brak spektakularnych rezultatów nie zadowalał poznanianki. Z pewnością w paru imprezach oczekiwała od siebie znacznie więcej. 32-latka udzieliła nawet szczerego wywiadu dziennikarzowi Canal+, Bartoszowi Ignacikowi. Wyjawiła wówczas, że powoli myśli o końcu kariery, gdyby ta nie toczyła się dalej po jej myśli. Kibice byli w szoku, ale doskonale rozumieli Polkę. W końcu ona sama wie, co powinno być dla niej najlepsze. Tegoroczne zmagania dla Magdy Linette rozpoczęły się od smutnej przygody w Australii. Poznanianka już "na dzień dobry" otrzymała mocny cios, bo na skutek kontuzji poddała mecz pierwszej rundy z Caroline Wozniacki i ze łzami w oczach opuszczała kort. W późniejszej fazie sezonu starała się o przełamanie. Nastąpiło ono dopiero pod koniec kwietnia. Turniej w Rouen 32-latka zakończyła dopiero w wielkim finale, gdzie nie dała rady Sloane Stephens. Mały sukces dał jej dodatkowego "powera", bo zaledwie pięć dni później jej grą znów zachwycał się świat. W drugiej rundzie Mutua Madrid Open Polka "urwała" seta samej Arynie Sabalence. Pomimo, że ostatecznie przegrała, kibice docenili jej świetną postawę i mają nadzieję na to, iż poznanianka jeszcze nie raz pokaże się w tym roku z dobrej strony. Magda Linette jeszcze ma po co grać Bardzo w naszą tenisistkę wierzy Bartosz Ignacik, czyli człowiek, który parę miesięcy temu usłyszał od zawodniczki wspomniane słowa na temat zbliżającego się końca kariery. W rozmowie z WP SportoweFakty komentator Canal+ wypowiedział się w tym temacie. Polscy kibice także trzymają kciuki za ambitną 32-latkę. W środowe popołudnie sporo osób pewnie włączy telwizor, by dopingować naszą rodaczkę w starciu z Lin Zhu w ramach pierwszej rundy turnieju WTA 1000 w Rzymie. Początek starcia nie przed godziną 14:00.