Sportowcy często powtarzają, że gra się do kończącego gwizdka, syreny czy ostatniej piłki, ale jak się okazuje, nieraz sami gubią się, kiedy to następuje. Taka sytuacja miała miejsce w drugiej odsłonie rywalizacji między Wielką Brytanią a Francją w ramach eliminacji Grupy Światowej do Billie Jean King Cup. W pierwszej Diane Parry pokonała Katie Boulter 6:2, 6:0 wyprowadzając "Trójkolorowe" na prowadzenie w Le Portel. Emmie Raducanu udało się odrobić straty swojego kraju. Triumfatorka US Open z 2021 roku wygrała z Caroline Garcią 3:6, 6:3, 6:2, mimo że nie była faworytką ekspertów. W trzecim secie doszło do zabawnej sytuacji. Gdy zawodniczka urodzona w Saint-Germain-en-Laye posłała jeden z returnów w siatkę, zrobiło się 5:1 dla Brytyjki. Publiczność w standardowy sposób zaczęła bić brawo po skończonym gemie, tymczasem Raducanu zaczęła iść z linii końcowej do środka kortu, podnosząc lewą rękę w geście triumfu. Po kilku metrach chodu brak reakcji ze strony przeciwniczki uświadomił jej, że mecz nie dobiegł końca. "Jeszcze nie, Emma" - powiedziała w żartobliwym tonie jedna z anglojęzycznych komentatorek tego starcia. Emma Raducanu przedwcześnie "zakończyła" mecz. Zakłopotanie na twarzy Zawodniczka urodzona w Toronto po prostu zgubiła rachubę. Z zakłopotania zacisnęła usta i odwróciła się w przeciwną stronę. Przegrała kolejnego gema do 15, ale był on przy serwisie Garcii. Następnie zwyciężczyni US Open 2021 stanęła przed pierwszą szansą "wyserwowania" spotkania. Wygrała gema do 30 i doprowadziła do stanu 1-1 w rywalizacji drużynowej. W sobotę Boulter zagra z Garcią, Raducanu z Parry, a w deblu Harriet Dart i Heather Watson z Garcią i Kristiną Mladenović.