Pojedynek rozpoczął się od dwóch przełamań - obie rywalki "na dzień dobry" przegrały swoje serwisy. Pierwszą zawodniczką, która zdołała wygrać swoje podanie, była Magda Linette. Polka objęła prowadzenie, ale do zwycięstwa w secie czekała ją jeszcze bardzo daleka droga. Rywalka jednak szybko odpowiedziała jej tym samym i bardzo pewnie wygrała swojego gema serwisowego. Na korcie na początku utrzymywała się równowaga, która potrwała jednak tylko do szóstego gema. Właśnie wtedy Magda Linette zyskała przewagę. Zwroty akcji w pierwszym secie. Linette nie zawiodła w kluczowym momencie Polka przełamała na 4:2 i już nie wypuściła z rąk zwycięstwa w tym secie. Linette grała dobrze, ale korzystała również z wielu niewymuszonych błędów popełnianych przez Soranę Cirsteę. Rumunka wyraźnie źle znosiła wczesną porę rozgrywania tego pojedynku. Zwycięstwo w tym secie Magda Linette miała już na wyciągnięcie ręki, ale przy następnym swoim serwisie zaprzepaściła przewagę gema. Sorana Cirstea po zaciętej walce w gemie przełamała serwis Polki i znów zrobiło się remisowo. Koniec odsłony zapowiadał się więc bardzo emocjonująco. Pierwszy set trwał dokładnie godzinę bez jednej minuty. Magda Linette prowadziła 6:5 i potrzebowała przełamania, aby wygrać tę odsłonę na przewagi. Gem dwunasty był bardzo zacięty, Sorana Cirstea obroniła jedną piłkę setową, ale przy drugiej okazała się już bezradna. Pierwszy set zakończył się zwycięstwem Magdy Linette 7:5. Problemy z kortem. Sędzia zawodów musiał wkroczyć do akcji Od początku tego meczu Sorana Cirstea zgłaszała problem z kortem, a właściwie z jednym jej kawałkiem. Była to część, która podczas pierwszego seta znajdowała się w cieniu rzuconym przez drzewa. Przed rozpoczęciem drugiego seta na korcie pojawił się supervisor, aby skontrolować stan nawierzchni, który sprawiał problemy. Mecz został jednak kontynuowany zgodnie z planem. Nie ma jednak wątpliwości, że takie wydarzenia w pierwszej rundzie turnieju rangi 500 nie powinny mieć miejsca i organizatorzy muszą wyciągnąć z tego wnioski. Możliwe, że część kortu, na którą padał cień, była zbyt mocno zroszona i nie zdążyła odpowiednio wyschnąć przed rozpoczęciem meczu. Jeśli Sorana Cirstea w tym miejscu się ślizgała, to nie ma wątpliwości, że utrudnienie w grze z Magdą Linette było duże. Drugi set zaczął się bliźniaczo do pierwszego. Magda Linette przegrała swój serwis, ale chwilę później odpowiedziała rywalce rebreakiem. W następnych gemach każde z tenisistek liczyła na to, że zdoła wypracować sobie przewagę i wywrzeć presję na rywalce. Po szóstym gemie nadeszły znakomite wieści dla Magdy Linette, która zrealizowała swój cel i wypracowała sobie przewagę przełamania. W tym momencie miała jedno zadanie - utrzymać swój serwis na wysokim poziomie i nie pozwolić Rumunce wrócić do tego spotkania. Widać było, że Cirstea gra z bólem wypisanym na twarzy i kuleje, ale to nie przeszkodziło jej postawić się Magdzie Linette. W siódmym gemie Rumunka zdołała wywalczyć powrotne przełamanie i znów doprowadzić do remisu. Trzeba przyznać, że był to źle rozegrany gem przez Polkę. W przerwach między gemami Cirstea masowała sobie prawe kolano, więc to najprawdopodniej ono dokuczało jej w trakcie gry. Rumunka zgłaszała problemy zze zdrowiem, ale mimo wszystko postanowiła walczyć z Linette do samego końca. I trzeba przyznać, że radziła sobie bardzo dzielnie. Drugim gem zaczął się podobnie do pierwszego i zakończył się niemal identycznie. Polka przełamała serwis swojej rywalki i wygrała tego seta 7:5. W drugiej rundzie zmierzy się z Jekateriną Aleksandrową lub Cristiną Bucsą.