Rozstawiona z siódemką Sakkari swój udział w turnieju w Indian Wells zakończyła na półfinale, ale zostawiła po sobie bardzo dobre wrażenie. Potrafiła wygrywać spotkania, w których jej nie szło i nie ukrywała, że daje jej to olbrzymią satysfakcję, kiedy potrafi odwrócić losy meczu. Thriller w trzecim secie, Sakkari żegna się z Miami Starcie z Biancą Andreescu od samego początku zapowiadało się na wyrównane, choć to Greczynka była wskazywana jako faworytka. I niejako potwierdziła to w pierwszym secie, w którym dwukrotnie udało jej się przełamać reprezentantkę Kanady i wygrać tę partię 7:5. Jednak mistrzyni US Open z 2019 roku dość nieoczekiwanie przypomniała sobie, że kiedyś potrafiła namieszać nawet w turnieju Wielkiego Szlema. W czwartym gemie drugiego seta przełamała Sakkari, przy kolejnym podaniu Greczynki miała, niewykorzystaną, piłkę na przełamanie, ale w gemie numer dziewięć wygrała swój serwis do zera, zwyciężając w całym secie 6:3. Serwis kompletnie "nie siedział" Sakkari, która w trzecim secie przegrała trzy gemy serwisowe z rzędu. Greczynka jednak dwukrotnie przełamała Andreescu, zostawiając sobie nadzieję na kolejny spektakularny powrót. Tym bardziej, że udało jej się, za czwartą próbą i po niesamowitym boju, w końcu wygrać gem przy swoim podaniu i doprowadzić do stanu 4:3 dla reprezentantki Kanady. Nadal jednak potrzebowała kolejnego przełamania, by odrobić straty do Andreescu. A na to Kanadyjka nie zamierzała pozwolić. I choć w gemie numer dziesięć, po tym, jak Sakkari obroniła nawet dwa meczbole, a po chwili miała piłkę na przełamanie, to jednak ostatecznie Kanadyjka utrzymała swoje podanie, wygrywając seta po prawdziwym thrillerze 6:4, a całe spotkanie 2:1. Czytaj także: Nie podała ręki Rosjance. Gorąco na korcie Bianca Andreescu - Maria Sakkari 5:7, 6:3, 6:4