Chodzi o spotkanie pierwszej rundy rozegranego w zeszłym tygodniu turnieju WTA w Luksemburgu. Wozniacki prowadziła do stanu 7:5, 5:0 z reprezentantką gospodarzy Anne Kremer. Choć od końcowego zwycięstwa dzielił ją tylko jeden gem, wówczas poinformowała, że z powodu kontuzji lewego uda nie jest w stanie kontynuować gry. Przy prowadzeniu Dunki 3:0 na korcie pojawił się jej ojciec i w języku polskim doradził córce, by przerwała spotkanie. Podejrzenia budzi sprawozdanie dostarczone do władz WTA przez jedną z firm bukmacherskich. Tuż przed zakończeniem tamtego meczu na zwycięstwo Kremer w trybie on-line zostały wniesione zakłady na pokaźne kwoty. - Będziemy przyglądać się wszystkiemu, co stało się podczas tego meczu - poinformowała w związku z tym rzeczniczka prasowa WTA Neil Robinson, ale niedługo potem Wozniacki została oczyszczona z zarzutów. - Nie było szans na to, aby dokończyć tamten mecz. Nie mam i nie miałam nic wspólnego z zakładami bukmacherskimi - powiedziała Wozniacki po przylocie na mistrzostwa WTA do Kataru. Dunka polskiego pochodzenia dodała, że rozmawiała na temat meczu z oficjelami kobiecych rozgrywek, którzy zdecydowali się nie wszczynać dodatkowego śledztwa i zamknąć sprawę.