- Jerzy stosuje dwa warianty: uderza bardzo mocno, wykorzystując całą siłę rażenia, jaką posiada lub odwrotnie - stosuje skróty. Czasami zaczyna grać spokojniej i w ten sposób sprawia, że rywale są już zupełnie zdezorientowani i często popełniają błędy. Nie widziałem dotąd zawodnika o podobnych warunkach fizycznych, który byłby tak zwrotny i tak często prezentował zagrania techniczne - powiedział Fibak. Janowicz we wcześniejszych spotkaniach zazwyczaj miał słabszy początek, przez co przegrywał pierwsze partie. W sobotnim półfinale, w którym jego przeciwnikiem był Francuz Gilles Simon, to niespełna 22-letni zawodnik z Łodzi triumfował w inauguracyjnej odsłonie. - Muszę przyznać, że już się przyzwyczaiłem do tego, że Jerzyk powoli wchodzi w mecz i dzisiejszą postawą trochę mnie zaskoczył. Nawet napisałem do znajomych po pierwszym secie, że boję się, że przegra w trzech - dodał były tenisista. Jak podkreślił, to, że turniej odbywa się w hali, jest atutem zajmującego obecnie 69. miejsce w światowym rankingu Polaka. - To mu bardzo odpowiada, bowiem może wykorzystać swoją podstawową broń - atomowy serwis oraz mocny forhend. Nie musi się też przejmować np. warunkami atmosferycznymi. Ciekawe, czy jego gra sprawdzi się także w innych zawodach, np. w Australian Open - zastanawiał się Fibak. Finałowym rywalem Janowicza w stolicy Francji będzie piąty w rankingu ATP World Tour Hiszpan David Ferrer. Zdaniem najlepszego polskiego tenisisty w historii jest to przeciwnik porównywalny do dotychczasowych rywali łodzianina. - Gra podobnie chociażby do Serba Janko Tipsarevicia. Nawet jeśli Jerzy przegra, to i tak dotarcie do finału tej prestiżowej imprezy jest jego wielkim sukcesem. Już zapisał się w historii polskiego tenisa. Uważam, że w pełni zasłużył na nagrodę za "najbardziej imponujący debiut roku" ("the most impressive newcomer of the year") - zaznaczył. Jak dodał, skład finału nie jest powodem do zadowolenia dla organizatorów turnieju. - Tamtejsza publiczność bardzo polubiła Jerzego, ale - co zrozumiałe - wolałaby zobaczyć w niedzielnym meczu swojego reprezentanta. W drugim półfinale również odpadł Francuz. Dodatkowo Ferrer - przy wszystkich jego atutach - jest jednak najmniej ciekawym dla kibiców graczem z czołowej piątki, bowiem jest typem rzemieślnika - podsumował. Fibak w 1982 roku triumfował w Paryżu. - Mam nadzieję, że dokładnie po 30 latach będziemy mieć powtórkę tamtego wyniku - powiedział. - Były tenisista, który obecnie przebywa w Grecji, wybiera się w niedzielę do stolicy Francji. - Obawiam się jednak, że jeśli spotkanie rozpocznie się ok. godz. 15 i nie będzie zbyt zacięte, to mogę nie zdążyć dotrzeć na czas do hali Bercy - przyznał. Relację przeprowadzi Polsat Sport.