Krzysztof Oliwa, Interia: Co się dzieje w Polskim Związku Tenisa?Witold Bańka (minister sportu i turystyki): - Z informacji medialnych wiem, że to nie jest związek, który dobrze funkcjonuje. Wielokrotnie powtarzałem, że nie jesteśmy zadowoleni z zarządzania. Dowodem na to jest ogromna ilość środków, którą związek musi zwrócić do ministerstwa tytułem niewykorzystanych dotacji (chodzi o około 300 tysięcy złotych - przyp. red.). PZT to tylko jeden z przykładów, bo związków, które muszą zwracać pieniądze jest więcej. W zeszłym roku Polski Związek Piłki Siatkowej zwrócił do naszej kasy około 1,3 miliona złotych. To samo tyczy się Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów i tak mógłbym jeszcze wymieniać. Kandydat na nowego prezesa PZT Mirosław Skrzypczyński przedstawił niedawno dokumenty na patologie, które dzieją się w związku. Czy nie rozważał pan wprowadzenia kuratora do PZT? - Analizujemy wszystkie sygnały. Wszystko musi się odbyć z literą prawa. Ministerstwo na bieżąco kontroluje PZT. Niedługo odbędą się tam wybory. Jako resort nie możemy w nie ingerować. Skrzypczyński pokazał, w jaki sposób PZT wyprowadzał pieniądze do spółki Tenis Polski. - To jeden z elementów, który zmienimy w nowej ustawie o sporcie. Problem powiązań kapitałowych dotyczy większości związków sportowych w kraju. Wygląda to tak, że osoby bliskie członków zarządu świadczą usługi na rzecz danego związku. Takie sytuacje musimy wykluczyć. To klasyczny przykład nepotyzmu i zachowania korupcjogennego. Niestety większość związków sportowych dusi potencjał polskiego sportu. Dlatego konieczna jest nowelizacja ustawy o sporcie, nad którą już pracujemy. Musimy zwiększyć transparentność finansowania. Nie ma innej możliwości, żeby skutecznie wydawać publiczne środki. Często słyszy się, że w polskim sporcie brakuje pieniędzy. Nie zgadzam się z tym. Pieniądze są, tylko nieefektywnie się je wydaje. Krzysztof Oliwa