W czwartek zarząd Polskiego Związku Tenisowego na czele z prezesem Jackiem Muzolfem podał się do dymisji. Taką decyzję podjęto na znak protestu przeciwko działaniom ministra sportu Witolda Bańki. Zarząd PZT twierdzi, że minister niesłusznie oskarża związek o złe gospodarowanie środkami. Minister Bańka odniósł się do sprawy dopiero w piątek, ponieważ wcześniej brał udział w posiedzeniu zarządu Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) w Montrealu. Rzeczniczka Ministerstwa Sportu i Turystyki Anna Ulman od razu poinformowała, że resort odniesie się do sprawy w późniejszym terminie.- Nie chcę tego komentować. Na dwa dni przed wyborami panowie w sposób absolutnie spektakularny podają się do dymisji przeciwko działalności ministra sportu turystyki. To jest śmieszne. Uważam, że pieniądze publiczne powinny być wydatkowa transparentnie. W większości przypadków można mówić o tym, że związki sportowe i członkowie ich zarządów duszą potencjał polskiego sportu. Stąd inicjatywa legislacyjna, stąd też nowelizacja ustawy, która ma praktyki i zachowania korupcjogenne, nepotyzm - zlikwidować, ukrócić - komentował dymisję zarządu PZT Witold Bańka. - To jeden z elementów szerokiej zmiany w sporcie, którą przeprowadzamy. A panom życzę powodzenia. Mój poprzednik Adam Korol też miał ogromne zastrzeżenia do PZT, do tego, w jaki sposób wydatkuje środki finansowe. Powtarzam, że związki sportowe muszą zrozumieć, że finansowanie nie jest prawem tylko przywilejem. Nic nikomu się nie należy. Pieniądze publiczne będą przyznawane tylko tym związkom, które będą nimi zarządzać efektywnie i skutecznie dla sportu, a nie dla własnych celów. Wielokrotne kontrole ministerstwa w PZT pokazały, że pieniądze nie są wydatkowane celowo, mieliśmy zastrzeżenia - zaznaczał Bańka. Na sobotę zaplanowane jest Walne Sprawozdawczo-Wyborcze Zgromadzenie Delegatów PZT, na którym zostaną wybrane nowe władze związku. W środowisku tenisowym, na nowego prezesa, wielu lansuje kandydaturę Mirosława Skrzypczyńskiego. Jego zwolennikiem jest m.in. ojciec Agnieszki Radwańskiej - Robert Radwański. - Jak wygra "stare", to nie ma Polskiego Związku Tenisowego. Obecne władze nie mają wizji ani perspektywy pozyskiwania jakichkolwiek środków - twierdził w rozmowie z Interią Skrzypczyński. Polski tenis popadł w tarapaty finansowe po tym, jak rozwiązano PZT Prokom Team.AK