W wywiadzie dla gazety "The Times" Evert tłumaczyła, że tradycja rozgrywania finału turnieju singlowego mężczyzn w niedzielę - po sobotnim meczu kobiet - sugerująca, że jest ważniejszym wydarzeniem, pochodzi z czasów, kiedy kobiety były traktowane jako "obywatele drugiej klasy". - Myślę, że to mogłoby się zmienić. Stanowi to odzwierciedlenie świata, który wciąż jest światem mężczyzn. (...) Nadszedł moment, abyśmy coraz bardziej rozmawiali o równości (płci) - przekonywała była tenisistka, która obecnie jest ekspertką amerykańskiej stacji telewizyjnej ESPN. Zdaniem Evert alternatywnym rozwiązaniem problemu byłoby rotowanie kolejności meczów na początku turnieju. Obecnie w pierwszy poniedziałek rozgrywa swój mecz ubiegłoroczny zwycięzca singla mężczyzn, a zwyciężczyni wśród kobiet wychodzi na kort dopiero dzień później. Amerykanka przyznała, że Wimbledon jest "bardzo tradycyjny" i wprowadzenie zmian może być bardzo trudne, ale uzyskała poparcie ze strony innych zawodniczek i mediów, w tym m.in. od kapitan brytyjskiej reprezentacji w Pucharze Federacji Anne Keothavong, która oceniła, że "byłoby to dowodem na progresywne myślenie". Omawiając wywiad z Evert, "Times" zaznaczył, że przed rozpoczęciem ery open w turniejach tenisowych w 1969 roku kolejność rozgrywania meczów była odwrotna: to kobiety kończyły turniej występując w sobotę, a mężczyźni grali dzień wcześniej - w piątek. Gazeta przypomniała także, że Wimbledon jako ostatni zdecydował się zrównać pulę nagród pieniężnych dla tenisistów i tenisistek, dopiero w 2007 roku - aż 34 lata po US Open. Media zwróciły także uwagę na nierównowagę przypisywania najważniejszych kortów pomiędzy czołowymi zawodnikami, wskazując, że najlepsze tenisistki częściej grają na dalszych kortach niż mężczyźni. Według wyliczeń przekazanych "Guardianowi" przez aktywistę Marka Leylanda od 1993 roku do 2017 roku mężczyźni otrzymali 61 proc. meczów na dwóch głównych kortach przy 39 proc. przeznaczonych na rozgrywki kobiet. W odpowiedzi na publikację "Timesa" szef turnieju Richard Lewis przekonywał jednak dziennikarzy, że nie ma konieczności wprowadzania żadnych zmian, tłumacząc, że obecne rozwiązanie "funkcjonuje bardzo dobrze", a decyzje o umieszczaniu meczów na poszczególnych kortach podejmowane są na podstawie oceny atrakcyjności pojedynku. Jego opinię poparła w trakcie turnieju druga w światowym rankingu Dunka polskiego pochodzenia Caroline Wozniacki, która powiedziała, że "nie widzi problemu" w obecnym rozwiązaniu i oceniła, że "nie robi to żadnej różnicy". Z kolei dyrektor komitetu zarządzającego czterema turniejami Wielkiego Szlema Bill Babcock tłumaczył w rozmowie z gazetą, że obecny układ gier i wcześniejsze rozgrywanie meczów przez kobiety pozwala na to, aby po 1/16 finału mężczyźni - których pojedynki statystycznie trwają dłużej, bo zawodnicy grają do trzech wygranych setów, a nie do dwóch jak zawodniczki - mieli dodatkowy dzień odpoczynku przed decydującą fazą turnieju.