Świątek, która w głównej drabince znalazła się dzięki przyznanej przez organizatorów tzw. dzikiej karcie, popełniła w poniedziałek aż 50 niewymuszonych błędów. - Nie jestem zadowolona ze swojego występu i trochę mi smutno, bo przez cały tydzień bardzo ostro trenowaliśmy i przygotowywaliśmy się na tych kortach. A dziś wyszłam i nie udało mi się zrealizować tego, o czym mówiliśmy przed meczem. W ogóle nie czułam dystansu do piłki. To nie był mój dzień - podsumowała podczas konferencji prasowej 18-letnia warszawianka. Powtórzyła też opinię, którą wcześniej w rozmowie z dziennikarzami wygłosił jej trener Piotr Sierzputowski, że była odczuwalna różnica między szybkością kortów treningowych londyńskiej imprezy a tymi meczowymi. - Było zupełnie inaczej - oceniła Polka. W drugiej odsłonie pojedynku z dziewięć lat starszą Golubic miała kilka przebłysków, ale sama nie odczuwała zbytnio różnicy między obiema partiami. - W obu setach czułam się tak samo beznadziejnie. Ciężko mi to obiektywnie ocenić, ale w drugim grałam już więcej w kort, zaczęłam budować już jakieś akcje. A tak mentalnie cały mecz byłam trochę jakby uśpiona - relacjonowała. Jak dodała, to poczucie wynikało z frustracji wywołanej własną niemocą. - Pomimo że ustawiałam się do piłek dokładnie i z dnia na dzień czułam się coraz lepiej na tych kortach, to nic mi nie wychodziło - podkreśliła. Zajmująca 64. miejsce w rankingu WTA tenisistka przyznała, że jej słabą stroną w spotkaniu ze sklasyfikowaną na 81. pozycji Szwajcarką był forhend. - A ona bardzo dużo mi tam grała i robiłam bardzo dużo błędów w ten sposób - zaznaczyła. Wcześniej na trawie rywalizowała w dwóch imprezach WTA. W Birmingham przeszła kwalifikacje, ale odpadła w pierwszej rundzie, a w Eastbourne nie wywalczyła awansu do głównej części zmagań. - Teraz pora skupić się na przygotowaniach do gry na kortach twardych - skwitowała rozczarowana. Wcześniej czekają ją wakacje. Jak dodała, nie ma ich jeszcze zaplanowanych. Od pewnego czasu Świątek współpracuje z psycholog sportową Darią Abramowicz. Tej ostatniej nie było na miejscu w Londynie. - Ale byłyśmy cały czas w kontakcie. Uważam, że psycholog jest potrzebny sportowcowi. Daria ma jednak także inne zobowiązania i nie była tu osobiście ze mną, ale - jak mówiłam - byłyśmy w kontakcie - zastrzegła. To jej pierwszy w karierze "dorosły" sezon. Ma świadomość, że przed nią jeszcze wiele nauki i porażek. - Spodziewałam się, że ten sezon będzie taki. Nawet myślałam, że będzie gorzej. To prawda, że właściwie w każdym tygodniu przegrywamy, ale taka jest specyfika tego sportu - zaznaczyła nastolatka. Z Londynu Agnieszka Niedziałek