W pierwszym secie rozstawiona z "siódemką" Polka przegrywała już 3:5, ale zdołała odrobić stratę i rozstrzygnąć go na swoją korzyść. Potem już jednak nie miała zbyt wiele do powiedzenia w spotkaniu z Jabeur (21.). "W drugim secie Ons była bardziej pewna siebie i wykorzystała te wszystkie umiejętności, które ma, idealnie. W pierwszym obie grałyśmy świetnie i czułam, mimo że go wygrałam, to wszystko było na ostrzu noża. Jestem zadowolona z powrotu w pierwszym secie, ale niedługo po meczu w głowie zostaje to, że się przegrało. Trzeba więc to sobie przeformułować i pamiętać, że miałam świetny poprzedni tydzień" - zaznaczyła Świątek na konferencji prasowej. Podkreśliła, że początek spotkania był walką o dominację. Zarówno ona, jak i jej rywalka wiedziały bowiem, że zawodniczka, która będzie atakować, będzie szła do przodu i wygra. "Dlatego prawdopodobnie kiedy straciłam tę dominację, to drugi set potoczył się tak szybko. Z pewnością mój serwis nie pomógł mi na początku tej odsłony i straciłam trochę pewności siebie. Wygrałam pierwszego seta dzięki temu, że dane piłki wylądowały dwa centymetry od linii w polu lub poza nim. Obie grałyśmy na ryzyku, był mały margines błędu. To była trudna partia i myślę, że wiele mnie kosztowała. Nie jestem tylko zadowolona, że nie wykorzystałam tego bycia na fali w kolejnej. Wydaje mi się, że Ons była naprawdę zrelaksowana w drugiej odsłonie. Gra świetny turniej, prezentuje bardzo inteligentny tenis" - analizowała. Zapytana, co w grze rywalki sprawiło jej największy kłopot, podopieczna trenera Piotra Sierzputowskiego wskazała świetny return. "Więc jeśli naprawdę dobrze serwujesz, to jakby odbiera ci twoją największą broń. Dziś czułam, że nawet jak dobrze się spisywałam w tym elemencie, posyłałam naprawdę szybką piłkę, to ona odpowiadała nawet jeszcze szybszą. To było dość frustrujące. Ons ma świetne czucie piłki. Jak się rozluźni, to także potrafi grać bardzo szybko. Poza tym czułam, że przy jej podaniu piłka leciała nietypowo dość płasko. Ona ma wszelkie umiejętności, by dobrze grać na trawie. Potrafi pójść do siatki. Wiedziałam, że nawet choć wygrałam pierwszego seta, to ona zagra dobrze w następnych i będzie ciężko. Miała wówczas "flow"" - podsumowała. Jak dodała, starała się odciąć od tego, co wydarzyło się w drugiej partii i podejść do kolejnej, decydującej, jakby mecz zaczynał się od nowa. "Ale czułam, że moja przeciwniczka grała czysto i tak dominowała, że ciężko było się z tego odkopać. Ja też trochę nie rozpoczęłam zbyt dobrze - dałam jej trochę przestrzeni i zyskała pewność, a ona jest zawodniczką, która potrafi się bardzo dobrze odnaleźć w takich momentach. Wydaje mi się, że poczuła, iż nie ma nic do stracenia" - zaznaczyła 20-letnia Polka. Świątek przygotowuje się do igrzysk w Tokio W trzech wcześniejszych rundach nie straciła ani jednego seta. Świątek, która jest triumfatorką juniorskiego Wimbledonu sprzed trzech lat, po raz drugi w karierze startowała w seniorskiej edycji tej imprezy. W debiucie dwa lata temu przegrała mecz otwarcia, a ubiegłoroczną rywalizację odwołano z powodu pandemii COVID-19. "Zagrałam na poziomie, którego się nie spodziewałam na trawie. Przeszło to oczekiwania wszystkich osób z mojego teamu. Miałam świetny poprzedni tydzień. Teraz trudno to dostrzec, bo przegrałam, ale taki jest tenis. Niemal zawsze przegrywasz ostatni mecz. Trzeba się trochę do tego przyzwyczaić, bo ten sport jest nieco frustrujący. Możesz mieć świetny tydzień, ale potem przegrywasz i zapominasz, że za tobą dobry występ. Ten turniej był dla mnie super. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie dla mnie trochę łatwiejszy, bo wykorzystam doświadczenie, które zyskałam teraz" - podkreśliła. Zwyciężczyni ubiegłorocznego French Open nie miała wiele czasu na oswojenie się z kortami trawiastymi przed Wimbledonem, a teraz czeka ją kolejna szybka zmiana nawierzchni. W związku ze zbliżającymi się igrzyskami w Tokio już niedługo będzie rywalizować na kortach twardych. "Zmiana nawierzchni dwa razy w ciągu miesiąca to duży wysiłek dla ciała, ale jestem dobrze przygotowana i sądzę, że będę gotowa. Przejście na trawę zrobiłam w kilka dni i po kilku meczach było dobrze. Z "betonem" będzie łatwiej, bo całe życie gram na takich kortach. Zobaczymy, jak będzie. Wiem, że warunki będą ciężkie. Zrobimy teraz wszystko, bym mogła się przystosować do temperatur panujących w Tokio i innych uwarunkowań pogodowych. To będą moje pierwsze igrzyska i pojawi się duża presja, bo ten turniej będzie po prostu inny" - zaznaczyła. an/ co/