Świat tenisa jest w szoku. Decyzja o wykluczeniu rosyjskich i białoruskich tenisistów z wielkoszlemowego turnieju na kortach Wimbledonu odbiła się szerokim echem. Nie brakuje głosów krytycznych. Eksperci zastanawiają się co dalej? Niemcy i Japończycy nie grali w Wielkim Szlemie przez kilka lat Po czterech godzinach głosowania w ankiecie "L’Equipe" wzięło udział blisko siedem tysięcy osób. Przewaga była po stronie wykluczonych tenisistów. 57 procent uczestników uznała, że takiej decyzji nie można zaaprobować, 43 procent jest za wykluczeniem Rosjan i Białorusinów. Sama gazeta na chłodno analizuje sytuację w związku z rozstrzygnięciem władz All England Tennis Club. "Wimbledon zamyka drzwi" - czytamy w dzienniku. Komentator uznaje, że jest to wyjątkowa decyzja. "Jeżeli turnieje wielkoszlemowe karały do tej pory zawodników, to z powodów finansowych. W latach 70. XX wieku z powodu udziału w komercyjnych zawodach pokazowych z Roland Garros wykluczeni zostali Jimmy Connors i Bjoern Borg. Ale idąc dalej, Niemcy i Japończycy, wykluczeni z igrzysk olimpijskich w 1948 roku, mieli zakaz występów w Wielkim Szlemie do początku lat 50. Było to konsekwencją II wojny światowej" - przypomina "L’Equipe". Francuzi i inne światowe media przypominają, że w czasach, gdy z powodu apartheidu sankcjami sportowymi objęci byli gracze Republiki Południowej Afryki, to w tenisie było jednak inaczej. Kraj ten nie mógł uczestniczyć w rozgrywkach drużynowych Davis Cup i Fed Cup, ale indywidualnie tenisiści byli dopuszczani do startów. W tym czasie Johan Kriek dwa razy był ćwierćfinalistą Wimbledonu - w 1981 i 1982 roku. Kevin Curren doszedł do półfinału w 1983 roku. W 1985 roku był finalistą ale już jako naturalizowany Amerykanin. Narodowość w tenisie jest często umowną sprawą Znany ekspert tenisowy Ben Rothenberg przypomina w artykule w "Slate", że żaden z zawodników rosyjskich otwarcie nie poparł inwazji. Pacyfistyczną wymowę miały wypowiedzi Daniiła Miedwiediwa, Andrieja Rublowa, Wiktorii Azarenki. "Moje przesłanie jest zawsze takie samo - pragnę pokoju na świecie" - oświadczył były lider rankingu ATP Miedwiediew. Decyzja Wimbledonu jest bardzo stanowcza, choć nie precedensowa w przypadku organizatorów imprez. Wcześniej władze Brytyjskiej Federacji Samochodowej jako pierwsze poinformowały, że nie dopuszczą do startu w zawodach w Wielkiej Brytanii sportowców z Rosji i Białorusi. A niedawno takie postanowienie wydali organizatorzy słynnego Maratonu Bostońskiego. Rothenberg zastanawia się nad konsekwencjami, bo narodowość w tenisie to bardzo umowna sprawa. Wielu zawodników od lat mieszka i trenuje nie w swojej ojczyźnie, ale tam, gdzie mieszka się im lepiej. Tak jest w przypadku wielu tenisistów. Miedwiediew od lat trenuje na południu Francji, ma francuskiego trenera, mówi płynnie w tym języku. Podobnie żyje Anastazja Pawluczenkowa. Azarenka większość swojego życia spędza w Stanach Zjednoczonych, praktycznie zerwała związki z Białorusią. W Miami mieszka wielka rywalka Igi Świątek Aryna Sabalenka. Z kolei Karen Chaczanow ma korzenie ormiańskie i nie ukrywa związków z Armenią. Paradoksem w tenisie jest też obecność wielu w zasadzie rosyjskich graczy, którzy grają pod flagą Kazachstanu jak Jelena Rybakina czy Julia Putincewa (obie urodziły się w Moskwie), która w środę ograła Magdę Linette w Stambule, a u panów Aleksander Bublik (urodzony w centralnej Rosji). Nie tylko Wimbledon? Najbardziej znani komentatorzy tenisowi zastanawiają się co dalej. Opnie są jednomyślne. Wkrótce można się spodziewać innych sankcji. Prawdopodobnie lada dzień wprowadzone zostaną zakazy udziału dla rosyjskich i białoruskich sportowców w innych turniejach, które odbędą się na nawierzchni trawiastej - Nottingham (WTA, 6.06 - 12.06), Birmingham (WTA, 13.06 - 19.06), Eastbourne (WTA, 19.06 - 25.06), Londyn (ATP, 13.06 - 19.06), Eastourne (ATP, 20.06 - 25.06). Najciekawsze jest jednak pytanie, jaką decyzję wydadzą organizatorzy najbliższego turnieju wielkoszlemowego - Roland Garros (22.05 - 06.05)? Olgierd Kwiatkowski