W 1997 roku Federer pojawił się w Polsce. Miał 16 lat i grał drużynie Szwajcarii, która w mistrzostwach Europy juniorów trafiła na Polskę. Mecz rozegrano na kortach w "Mostostalu" w Zabrzu tuż obok stadionu Górnika. Federer miał za przeciwnika Jakuba Iłowskiego, tenisistę z Bielska-Białej. I niespodziewanie przegrał 5:7, 2:6. Było to jedyne do dziś zwycięstwo polskiego zawodnika ze Szwajcarem, uważanym dziś jeśli nie za najlepszego, to za najładniej grającego tenisistę na świecie. Iłowski kariery nie zrobił. Później został trenerem. Kolejny mecz z Polakiem Federer zagrał również jako junior, w tym samym sezonie. Podczas prestiżowego turnieju ITF juniorów w Mediolanie spotkał się z Filipem Aniołą. To był pojedynek drugiej rundy. Z Federerem walczył jak równy z równym. Wygrał pierwszego seta 7:5, ale przegrał dwa kolejne 4:6, 5:7. Tenisista z Poznania świetnie zapowiadał się w młodzieżowych kategoriach. Potem jednak, jak przyznał w rozmowie z "Tenis Magazyn", niezbyt przykładał się do swojej kariery. W zawodowej karierze w 2013 roku na drodze Federera podczas turnieju ATP Masters 1000 w Rzymie stanął Jerzy Janowicz. Łodzianin zagrał świetny turniej. Wyeliminował wcześniej: Santiago Giraldo oraz rozstawionych - Jo-Wilfrieda Tsongę i Richarda Gasqueta. Szwajcarowi nie dał jednak rady. Przegrał 4:6, 6:7 (2). Dwa miesiące później Janowicz wystąpił w półfinale Wimbledonu. W marcu 2019 roku w ćwierćfinale Indian Wells z Federerem zagrał po raz pierwszy Hubert Hurkacz. Przegrał 4:6, 4:6. Dziś wrocławianin stanie przed szansą rewanżu. Może powtórzy wynik Jakuba Iłowskiego sprzed 24 lat? Olgierd Kwiatkowski