Radwańska zawsze podkreślała, że lubi grać na kortach trawiastych, a Wimbledon to jej ulubiony turniej. W tym roku ze względu na kłopoty zdrowotne nie mogła jednak do niego przygotowywać się zgodnie z planem. Na takiej nawierzchni rozegrała w ostatnich tygodniach tylko jeden mecz - w Eastbourne. Wcześniej w tym sezonie - ze względu na kontuzje i słabszą formę - również nie wiodło się jej najlepiej. - Agnieszka przed Wimbledonem to jest jeden wielki znak zapytania. Jest nieograna, bo mało startowała, a jak już, to szybko przegrywała. Zdrowotnie nie wyglądało to dobrze. To wszystko razem wzięte nie wróży dobrze. Zawodniczka potrzebuje spokoju, ale tak się w tym sezonie ułożyło, że ona go nie ma, ale co najważniejsze nie ma pewności swojej gry. Widać to było podczas Rolanda Garrosa, gdzie była jedna wielka panika. Przeszła dwie rundy i za każdym razem słychać było huk, bo kamień spadał jej z serca, że udało się parę punktów rankingowych dorzucić - podkreślił Sidor. Zwrócił uwagę, że szczególnie istotne jest ogranie w warunkach meczowych w kontekście drobnej postury rozstawionej w Londynie z "dziewiątką" Polki. - Mówi się, że jak trawa to Radwańska z jej takim nieprzyjemnym, technicznym i taktycznym stylem. Ale warunki fizyczne Agnieszki wymagają bardzo dobrego podkładu w postaci ogrania pod presją. Jej przygotowanie fizyczne w tym momencie nie daje gwarancji, że pokaże dobry tenis. To się może skończyć bardzo szybko, już na pierwszym meczu - zastrzegł. Dwa lata temu krakowianka trafiła na Janković w 1/8 finału Wimbledonu. Teraz los zestawił je w na samym początku tych zawodów. Według byłego reprezentanta Polski w Pucharze Davisa - mimo że 66. w rankingu Serbka najlepsze lata w karierze ma już raczej za sobą - to i tak będzie bardzo trudną rywalką na otwarcie. - Mogło być ciut lepiej, ale i o wiele gorzej. Janković to już trochę sportowa emerytka i ostatnio bez spektakularnych wyników, ale zagra na luzie, a jest bardziej doświadczona niż Radwańska. Jelena bazuje na kondycji, gra na przerzut. Boję się, że może "zamordować" Agnieszkę. Serbka też widzi i słyszy, co się dzieje z Polką. Będzie bardzo ciężko - analizował. Jego zdaniem ostatnie kłopoty zdrowotne tenisistki pochodzącej z Krakowa nie miałyby takiego znaczenia, gdyby wcześniej w tym roku wygrała dużo spotkań. - I wówczas rozerwałaby na korcie Janković, ale Agnieszka ma bilans taki, że lepiej nie mówić. Nie widziałem meczu w Eastbourne, ale słyszałem, że wyglądała na zmęczoną, zniechęconą i nie było w niej życia, ducha sportowego. Ona się nie maskuje, nie jest dobrą aktorką z kamienną twarzą. Od razu widać, czy jej idzie i dobrze się czuje na korcie, czy nie - dodał. Sidor zwrócił też uwagę, że w drugiej części sezonu Radwańskiej również może być bardzo trudno, co może mieć kluczowe znacznie dla walki o zakwalifikowanie się do kończącego sezon WTA Finals. - Trzeba też pamiętać, że za moment jesień i będzie liczenie punktów, gonitwa przed mastersem. W poprzednim sezonie Agnieszka miała świetne występy w Azji. Lubi tam grać, ale wtedy była ograna i w miarę zdrowa. Jeden plaster w jedną czy w drugą stronę nie ma znaczenia. Dziś jak nie pójdzie jej na trawie, to potem w Azji też będzie jeden wielki znak zapytania, a tam trudne warunki - duchota, duża wilgotność, twarde cementy, a ona delikatna. Boję się, że ten sezon będzie kompletnie stracony. Obym się jednak mylił - podkreślił. Trener tenisa i komentator telewizyjny uważa, że kibice, a czasem też dziennikarze, patrzą na Radwańską jak na automat do gry. - A nie zapominajmy, że to kruchutka dziewczyna, mówiąc dosadnie - sama skóra i kości plus trochę mięśnia. Ma dobrą technikę, ale na jej tle atletycznie zbudowane młode zawodniczki, jak np. triumfatorka French Open Jelena Ostapenko, to są maszyny. Niektórzy zapominają, że Agnieszka tyle lat już gra na światowym poziomie, rzadko miała wpadki, a ma prawo mieć słabszy moment i kontuzje. Wiecznie nie będzie grać i nie będzie wiecznie nam dawać wyłącznie satysfakcji. Każda kariera się kiedyś kończy - zastrzegł. Ostrożnie podchodzi też do oceny losowania drugiej polskiej singlistki startującej w Wimbledonie - Magdy Linette. Poznanianka (76. WTA) trafiła na Amerykankę Bethanie Mattek-Sands. - Na miejscu kibiców Magdy nie cieszyłbym się z takiego losowania. Amerykanka gra ofensywnie, ma świetny wolej. Jak jest zdrowa, to na trawie może być groźna - zaznaczył. Jego zdaniem trudno przewidzieć, co zaprezentuje w Londynie Jerzy Janowicz, który znalazł się w głównej drabince dzięki skorzystaniu z "zamrożonego rankingu". Łodzianin niedawno pokazał się z dobrej strony, w Stuttgarcie, gdzie w 1/8 finału wyeliminował Bułgara Grigora Dimitrowa. - Janowicz na pewno poszaleje i pokrzyczy, o to możemy być spokojni. Na początku byłem sceptycznie nastawiony do jego szans w meczu z Dimitrowem, ale po kilku gemach widziałem, że był spokojny i ograł Bułgara w sposób zdecydowany, dominował. Wydawało się, że złapał rytm, a przyszła następna runda oraz Benoit Paire i... był mecz do jednej bramki, ale pod dyktando Francuza. Zatem chyba jedna jaskółka wiosny nie czyni. Zobaczymy, jak zagra w pierwszej rundzie z Denisem Shapovalovem - podsumował Sidor. Zmagania w głównej drabince Wimbledonu rozpoczną się w poniedziałek.