"Ten mecz był bardzo wyrównany od początku. Wiedziałam, że złapałam rytm. Iga grała naprawdę dobrze. Szczerze mówiąc, to zasłużyła, by mnie przełamać. Dlatego zachowałam spokój. Nie sądziłam, że złość była w tym momencie właściwą odpowiedzią. W drugim secie starałam się zachować spokój i skupić się w większym stopniu na własnym serwisie. Wiedziałam, że muszę być agresywna. Nie posyłałam dziś zbyt wielu skrótów. Czułam, że slajsy i być bardziej agresywną jest kluczem do zwycięstwa" - zaznaczyła Jabeur na konferencji prasowej. O ile w pierwszej partii jej podanie jeszcze nie funkcjonowało tak dobrze, to w dalszej części tego pojedynku był to jej ogromny atut. "Zawsze wierzyłam, że mogę dobrze serwować. Kiedyś nie byłam regularna pod tym względem. Miałam do czynienia z trenerami, którzy twierdzili, że jestem niska i nigdy nie będę dobrze serwować. Myślę, że udowodniłam, że się mylili. Myślę, że zyskałam pod tym względem więcej pewności od turnieju w Moskwie z 2018 roku, gdzie dobrze mi szło" - wspominała. Słynąca z dużego zamiłowania do skrótów Tunezyjka stosuje to zagranie nieraz przy returnie. Jeden z dziennikarzy zaznaczył, że jest ono bardzo efektowne i spytał zawodniczkę z Afryki, czy spojrzała kiedyś w twarz rywalki po zdobyciu w ten sposób punktu. "Iga była dziś gotowa na takie zagrania z mojej strony. Grała wówczas naprawdę dobrze. Biłam jej brawo, bo zareagowała na to naprawdę dobrze. Jak powiedziałam kiedyś, najważniejszą rzeczą jest czasem to, że jak nie wygrasz akcji po skrócie, to masz potem łatwą piłkę i możesz ją skończyć. Nie, nie patrzę na twarze rywalek wówczas, ale zrobię to następnym razem" - dodała z uśmiechem. Jabeur nieraz jest chwalona za wszechstronność. Sama przyznała, że stara się mieć w pakiecie całą gamę zagrań i pozostać przy tym agresywną. "Nigdy nie wiadomo. Grasz przeciwko komuś i czasem musisz zmienić rytm, by wyciągnąć go ze strefy komfortu. Czasem musisz być agresywna, by zdobyć punkt. Zawsze chciałam móc powiedzieć, że trawa jest moją ulubioną nawierzchnią, ale do końca nie mogę, bo w ciągu roku gra się na niej dwa czy trzy turnieje. To bardzo krótki okres. Ale lubię o sobie myśleć jako o zawodniczce, która bardzo dobrze adaptuje się do wszystkich rodzajów kortu" - podkreśliła. W poniedziałek została pierwszą arabską tenisistką w ćwierćfinale Wimbledonu. Wyrównała też swój najlepszy wynik w Wielkim Szlemie - do "ósemki" dotarła już w Australian Open 2020. "Świetnie wrócić do tamtych wspomnień. Nie spodziewałam się wówczas, że będę w ćwierćfinale. Teraz jest inaczej. Teraz docieram do drugiego tygodnia niemal w każdej imprezie wielkoszlemowej, jestem bardziej regularna. Wszyscy oczekują, że tam będę. Moim celem jest przełamanie tej granicy i dostanie się do półfinału. A potem dlaczego by nie do finału? Cieszę się tym czasem podczas Wimbledonu i grą na trawie" - przyznała. Jabeur o awans do "czwórki" powalczy z rozstawioną z numerem drugim Białorusinką Aryną Sabalenką.