To było ich pierwsze spotkanie w imprezie wielkoszlemowej albo turnieju ATP. Nie przebiegło ono jednak bez problemów. W poniedziałek około 19.30 czasu polskiego rozpadało się nad Londynem i tenisiści musieli zejść z kortu numer 2, który nie jest zadaszony. Po godzinie organizatorzy podali, że zawodnicy wznowią grę dopiero we wtorek, ale już na korcie centralnym. Ich mecz poprzedzał dwa ćwierćfinały pań. Polak do tej pory spisywał się w Wimbledonie bardzo dobrze. Wygrał trzy pojedynki bez straty seta i ani razu nie dał się przełamać rywalowi.Z kolei Miedwiediew już w pierwszym meczu stracił seta z Niemcem Janem-Lennardem Struffem, a w trzeciej rundzie wrócił z dalekiej podróży. Przegrywał bowiem 0-2 w setach z Chorwatem Marinem Čiliciem, ale zdołał zwyciężyć 6:7, 3:6, 6:3, 6:3, 6:2.W poniedziałek nie było już tak różowo. Hurkacz stracił bowiem podanie w trzecim gemie. Miedwiediew wykorzystał trzecią okazję na przełamanie i wyszedł na prowadzenie 2:1. Potem Rosjanin, który dobrze serwował, pewnie wygrywał podania, a w siódmym gemie ponownie przełamał wrocławianina. Hurkacz przy break poincie popełnił podwójny błąd serwisowy.Ósmego gema Miedwiediew wygrał bez straty punktu, zwyciężając w secie 6:2. Drugi set po myśli Huberta Hurkacza Hurkacz musiał przede wszystkim poprawić serwis, bo trafiał tylko 41 procent pierwszym podaniem, podczas gdy rywal miał ten procent zdecydowanie wyższy (72). W trzecim gemie drugiej partii Polak zaczął od wygrania punktu po bardzo ładnej akcji, kiedy przegonił Rosjanina po korcie, a potem skończył spod siatki. Tenisiści, w odróżnieniu od pierwszego seta, wygrywali jednak własne podania. Co prawda Miedwiediew miał okazję na break pointa w siódmym gemie, ale gdy dobiegł do piłki, to przestrzelił z forhendu. Z kolei w ósmym gemie Polak walczył z wszystkich sił - w pierwszym punkcie zagrał hot-doga, czyli uderzenie pomiędzy nogami, stojąc tyłem do siatki, a w ostatnim biegał jak szalony w obronie, jednak obie piłki przegrał. Ponieważ żaden z tenisistów nie stracił serwisu, o zwycięstwie w drugiej partii zadecydował tie-break.Zobacz nasz codzienny program o Euro - Sprawdź! W nim wszystko układało się po myśli Hurkacza. Prowadził 2-1, 5-2, po fantastycznym returnie w linię boczną, i miał dwa serwisy. Polak oba wykorzystał i wyrównał stan setów. Tym razem wrocławianin zdecydowanie lepiej trafiał pierwszym serwisem (67 procent) od rywala (tylko 48). Początek trzeciej partii należał do Rosjanina. W drugim gemie przy 30:15 dla podającego Polaka ten się poślizgnął i przegrał akcję. Po chwili nasz tenisista zagrał skrót, który nie przeszedł na drugą stronę i mieliśmy pierwszą okazję na przełamanie od premierowego seta. Miedwiediew od razu ją wykorzystał po błędzie rywala. W szóstym gemie Hurkacz znowu musiał bronić break pointa, ale zrobił to wygrywającym serwisem. Przy równowadze wrocławianin triumfował w akcji, kiedy rywal smeczował, aby wygrać, ale posłał piłkę wprost na Polaka. Potem Rosjanin popisał się świetnym minięciem z forhendu po crossie, ale dwa ostatnie punkty zdobył nasz tenisista.Z kolei w ósmym gemie, po świetnym minięciu z forhendu wzdłuż linii, Hurkacz musiał bronić piłkę setową i zrobił to asem serwisowym. Przy drugiej piłce setowej zafunkcjonowała kombinacja serwis-forhend. Wrocławianin pozostał więc w partii, ale teraz podawał Miedwiediew. Przy trzeciej piłce setowej przewagę sytuacyjną miał Polak, ale rywal bronił się wspaniale, biegając wzdłuż linii i gdy "Hubi" ruszył do przodu, to minął go kolejnym crossem forhendowym, wygrywając 6:3. Hurkacz był pod ścianą, wielki powrót! Tak więc Hurkacz stał pod ścianą. Nie mógł już sobie pozwolić na błąd i musiał zwyciężyć w dwóch pozostałych setach, jeśli chciał nadal grać w turnieju. Obaj tenisiści wygrywali własne podania. W szóstym gemie wrocławianin miał pierwszą szansę w meczu na przełamanie rywala, ale ten wybronił się asem. To był najdłuższy gem w spotkaniu. Rosjanin kilka razy pokazał też, dlaczego jest nazywany "Ośmiornicą", bo łapał takie piłki, których prawie nikt inny by nie wybronił. Raz, gdy mijał Polaka, ten upadł na kort, starając się dojść do piłki uderzonej po linii.Gdy Hurkacz wygrał gema na 4:3, mecz został przerwany z powodu deszczu. Nad kortem numer dwa nie ma dachu. Po godzinie oczekiwania, podano, że spotkanie zostanie dokończone we wtorek. Pojedynek został wznowiony o godzinie 14.30 czasu polskiego, ale tym razem na korcie centralnym i pod zamkniętym dachem, bo deszcz znowu padał. I to był popis Polaka, który już w ósmym gemie przełamał rywala, po raz pierwszy w tym meczu, a potem poprawił przy własnym serwisie.W decydującym secie jedno przełamanie w trzecim gemie i przełamanie w ostatnim wystarczyły Hurkaczowi, aby odnieść największe zwycięstwo w turnieju wielkoszlemowym, gdzie pierwszy raz awansował do ćwierćfinału. Tym samym wrocławianin został czwartym tenisistą znad Wisły, który zagra w tej fazie w grze pojedynczej podczas imprezy w Londynie. Przed nim tej sztuki dokonali: Wojciech Fibak, Jerzy Janowicz i Łukasz Kubot. Natomiast piątym w ogóle Polakiem w ćwierćfinale wielkoszlemowym, ponieważ przed wojną do tej fazy Rolanda Garrosa doszedł Ignacy Tłoczyński.Poza tym Hurkacz został pierwszym polskim tenisistą, który wygrał z numerem dwa na świecie w turnieju wielkoszlemowym. W nagrodę wrocławianin zagra w środę, prawdopodobnie znowu na korcie centralnym, ze swoim idolem - Federerem, który osiem razy wygrał Wimbledon, a imprezy wielkoszlemowe aż 20 razy. Nie możesz oglądać meczu? - Posłuchaj na żywo naszej relacji! Wynik 1/8 finału gry pojedynczej mężczyzn: Hubert Hurkacz (Polska, 14.) - Daniił Miedwiediew (Rosja, 2.) 2:6, 7:6, (7-2), 3:6, 6:3, 6:3