- Po tym, jak dwa lata temu przegrałam tu w finale z Sereną, bardzo chciałam spełnić wreszcie swoje marzenie i wygrać Wimbledon. No i jestem, udało się, choć dzisiaj nie mogłam się zrewanżować Serenie, ale wygrałam z Venus. Wybacz Venus, jesteś wielką mistrzyni, gra przeciwko tobie w tym finale była zaszczytem - komplementowała rywalkę 23-letnia Hiszpanka. Przed tegorocznym Wimbledonem poprosiła o wsparcie trenerskie rodaczkę Conchitę Martinez, która swoje największe zwycięstwo w karierze odniosła właśnie na trawiastych kortach przy Church Road w 1994 roku. Poza tym dwukrotnie występowała w wielkoszlemowych finałach w Australian Open 1998 i Roland Garros 2000. Decydujący o tytule mecz Muguruza, mistrzyni Roland Garros 2016, rozstrzygnęła w ciągu zaledwie godziny i 17 minut. Nikt się nie spodziewał chyba takiego przebiegu meczu i jego ekspresowego tempa. Raczej oczekiwano co najmniej dwóch, a nawet trzech, zaciętych setów i obustronnego bombardowania. Tak było w pierwszym secie, w którym jako pierwsza serwowała Williams i to ona konsekwentnie obejmowała cały czas prowadzenie, a rywalka musiała ją gonić. Tak było do stanu 5:5, gdy Muguruza wykorzystała trzecią szansę na przełamanie podania Amerykanki, która sama wcześniej zmarnowała trzy "break pointy". Chwilę później Hiszpanka pewnie zamknęła trwającego 51 minut seta. Wydawało się, że w drugim walka będzie równie wyrównana, jednak nieoczekiwanie 37-letnia Williams jakby stanęła, dosłownie, bo jej uderzeniom zaczęło brakować precyzji i siły, a zawodniczka sprawiała wrażenie, jakby myślami była w zupełnie innym miejscu. Skutkiem tej dekoncentracji było sześć kolejnych gemów, które zadziwiająco łatwo padały łupem coraz bardziej rozpędzonej Muguruzy. W drugim secie zdobyła 26 punktów, przy zaledwie 12 po stronie rywalki. Samo zakończenie meczu było niecodzienne, bo Hiszpanka poprosiła o challenge, mając wątpliwości co do decyzji sędzi liniowej. Okazało się, że miała rację i zaraz po sprawdzeniu zapisu z systemu HawkEye, arbiter stołkowy zawołał: "gem, set, mecz Muguruza!". - To była dość dziwna sytuacja, wzięłam challenge odruchowo, bo czułam, że coś było nie tak. Właściwie nawet przez chwilę nie miałam wątpliwości, że mam rację. Ale mimo wszystko to dziwne, gdy w taki nietypowy sposób kończy się finał Wimbledonu. Ale jestem szczęśliwa, że wygrałam tak szybko, bo wiedziałam, że jeśli Venus poczuje u mnie zawahanie, to może spróbować odrobić straty - powiedziała Hiszpanka. W przedmeczowych spekulacjach wyżej oceniano szanse Williams, zarówno przez jej większe osiągnięcia na trawie i w Wielkim Szlemie, ale na jej korzyść przemawiały też trzy wygrane mecze z Hiszpanką na szybkich twardych kortach, bo jedynej porażkę z nią poniosła na wolnej nawierzchni ziemnej, w tym roku w maju. - Są takie dni, kiedy się wygrywa mecze, a czasem takie, kiedy się ich nie wygrywa, po prostu. Ona grała dzisiaj naprawdę świetnie, wszystko jej wychodziło, szczególnie w drugim secie, a mnie się gra nie układała tak dobrze. Nie ma tu żadnej innej przyczyny takiego wyniku, poza jej wspaniała gra. Zasłużyła na zwycięstwo w Wimbledonie, czego jej szczerze gratuluje - mówiła wyraźnie smutna Amerykanka dziennikarzom, którzy nie uzyskali odpowiedzi na pytanie, czy w drugim secie coś jej dolegało. Za zwycięstwo w Wimbledonie Muguruza otrzymała czek na 2,2 miliona funtów, a jej rywalka na połowę tej sumy. Zdobyła też 2000 punktów, co pozwoli jej awansować w poniedziałek z 15. Na piąta pozycję w rankingu WTA Tour. Natomiast 1300 pkt umożliwi Williams powrót do Top10, na dziewiąte miejsce, tuż przed Agnieszkę Radwańską, która odpadła w 1/8 finału. Po zwycięstwie Hiszpanka tradycyjnie pojawiła się na balkonie głównego budynku The All England Lawn Tennis and Croquet Club. Z niego przez dłuższą chwilę pozdrawiała tłum zgromadzonych na dole kibiców, po czym trofeum musiała oddać do rąk prezesa klubu. Wyjedzie z Londynu z jego małą repliką. Jako drugi mecz na Korcie Centralnym, w przedostatnim dniu The Champiosnhips 2017, został wyznaczony finał gry podwójnej. W nim o tytuł walczy polsko-brazylijsku debel Łukasz Kubot i Marcelo Melo (nr 4.) z Austriakiem Oliverem Marchem i Chorwatem Mate Paviciem (16.). Stawką jest 2000 pkt i 400 tysięcy funtów do podziału na parę (przegrani musza się zadowolić 1200 pkt i 200 tys. funtów). Wieczorem zaś o zwycięstwo w grze podwójnej kobiet Rosjanki Jekaterina Makarowa i Jelena Wiesnina (2.) zagrają z Hao-Ching Chan z Tajwanu i Rumunką Monica Niculescu (9.). Natomiast w niedzielę o godzinie 14.00 odbędzie się na Korcie Centralnym finał singla mężczyzn, w którym siedmiokrotny triumfator imprezy Szwajcar Roger Federer (nr 3.) spotka się Chorwatem Marinem Ciliciem (nr 7.). Obaj trafili na siebie ostatnio przed rokiem i wówczas lepszy w ćwierćfinale okazał się tenisista z Bazylei, broniąc wcześniej dwie piłki meczowe i poprawiając bilans ich pojedynków na 6-1. Federer będzie walczył o rekordowy 19. tytuł w Wielkim Szlemie, a ósmy w The Championships, w którym triumfował w latach 2003-07, 2009, 2013. W niedzielę po raz jedenasty wystąpi tu w finale, a w tej fazie poniósł dotychczas trzy porażki (2008, 2014-15). Sześciu tegorocznych meczach na londyńskiej trawie nie stracił jeszcze seta, jeśli w ostatnim również tak się stanie, powtórzy wyczyn Szweda Bjoerna Borga z Wimbledonu 1976, a także swój z Australian Open 2007. Natomiast Cilić walczy o drugi wielkoszlemowy tytuł, po zwycięstwie w nowojorskim US Open 2014. W finale jednego z czterech najważniejszych turniejów w sezonie wystąpi dopiero po raz drugi. W niedzielę wieczorem zostaną jeszcze wyłonieni zwycięzcy rywalizacji w grze mieszanej. Natomiast sobota przyniesie aż trzy mecze o tytuł w gronie seniorów. Najpierw godzinie 14.00 wyjdą na Kort Centralny finalistka sprzed dwóch lat Hiszpanka Muguruza (14.) oraz Amerykanka Venus Williams (10.), pięciokrotna triumfatorka tej imprezy (2000-01, 2005, 2007-08). The Championships 2017 zakończy wieczorem finał gry mieszanej, w którym Szwajcarka Martina Hingis i Brytyjczyk Jamie Murray (1.) spotkają się z Brytyjką Heather Watson i Finem Henrim Kontinenem. Z Londynu Tomasz Dobiecki Finał gry pojedynczej kobiet: Garbine Muguruza (Hiszpania, 14) - Venus Williams (USA, 10) 7:5, 6:0 RK